Rozdział
9
Leżeli wtuleni na kanapie w PWP. Była dopiero 11. Mieli dużo czasu.
Hermiona powoli się od niego odsunęła. Spojrzała mu głęboko w oczy, a po jej
policzku spłynęła samotna łza. Nie mogła znieść myśli, że prawie go straciła.
Draco otarł jej łzę kciukiem. Dobrze ją rozumiał. On sam nie mógł znieść myśli,
że ją prawie stracił.
-Kocham Cię, wiesz? – zagadną niebiesko-oki
-Nie wiedziałam. . . – uśmiechnęła się lekko i
pocałowała go namiętnie. Nagle poczuła, że dłużej już tak nie może. Ona chce
więcej. Chce jego. . . w całości. Spojrzała mu znowu w oczy i zrozumiała, że
nie może dłużej czekać. – Ja już dłużej tak nie mogę.
-Ale jak? Coś zrobiłem? – zapytał się z troską.
-Nie. Raczej czegoś nie zrobiłeś. –
powiedziała i wpiła się w jego usta. Była bardzo brutalna. Nie wiedziała co się
z nią dzieje, ale wracając do tematu. . .
Zaczęła rozpinać guziki jego koszuli nadal go całując. W końcu mu ją
zdjęła. Zaczęła błądzić palcami po jego torsie. To jednak było za mało. Zdjęła
swoją bluzkę i znów go pocałowała. Wzięła w swoje dłonie jego i dotknęła nimi
(jego rękami) swojego niemałego biustu. Draco zdjął jej koronkowy stanik i
zaczął lekko ugniatać jej piersi błądząc ustami po jej szyi i dekolcie.
-Mam
nadzieje, że naprawdę tego chcesz, a nie jesteś pod wpływem imperiusa. –
zaśmiał się pomiędzy pocałunkami.
-Naprawdę
tego chce. . . –wyjęczała – Tego i jeszcze więcej. . .
-Na
pewno? – spojrzał na nią przestając bawić się jej cyckami.
-Tak. –
zatopiła się w jego stalowych tęczówkach. Chłopak natychmiast wziął ją na ręce
i zaniósł w kierunku swojego pokoju. Położył ją lekko na swoim miękkim łóżku i
ściągną swoje dżinsy. Pochylił się nad nią i znów pocałował. Hermiona zaczęła
błądzić rękami po jego plecach, a on pozbył się jej czarnych rurek. Leżeli tak
i się całowali będąc w samych gaciach. Draco delikatnie masował jej uda idąc
coraz wyżej, a Hermiona jęczała cichutko z rozkoszy. Każde miejsce, które
chociaż przez chwile było dotykane przez blondyna nie miłosiernie ją piekło.
Poczuła jak jej czerwone, koronkowe majtki powoli zsuwają się z jej zgrabnego
tyłeczka. Od razu sięgnęła po bokserki swojego kochanka jednak ich nie
znalazła. Zamiast tego w jej ręce spoczywało coś innego. Szczegółów nie będę
opisywała ;).
-Jesteś
tego pewna? – Draco przerwał pocałunki i spojrzał jej głęboko w oczy.
-Tak. –
szepnęła lekko drżąc.
-Ja mogę
jeszcze zaczekać. Nie musimy się tak spieszyć. Jeżeli tego nie chcesz, ja
zrozumiem. . .
-Zamknij
się. – warknęła i wpiła się z powrotem w jego usta na co chłopak tylko mrukną z
aprobatą. W końcu nadszedł ten moment i młody Malfoy wszedł w swoją kochankę.
Zrobił to delikatnie dzięki czemu Hermiona nie odczuwała bólu tylko samą
rozkosz. . . Bawili
się ze sobą przez cały dzień na przemian z rozmawianiem, żartowaniem i
jedzeniem, bo nie zeszli na żaden posiłek.
-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. – powiedziała z
irytacją.
-A żebyś wiedziała. To BYŁO, JEST I ZAWSZE
BĘDZIE śmieszne. Nic nie przebije twoich wielkich zębów. HA,HA,HA... – Draco
nie mógł przestać się śmiać.
-Naprawdę? – zapytała z chytrym uśmieszkiem –
A pamiętasz może kto nas uczył na czwartym roku? Profesor Moddy. To był gość.
Kiedyś z jednego ucznia zrobi białą, słodką, – z każdym epitetem uśmiech
Hermiony się powiększał, a mina Draco rzedła – bezbronną. . . – padło jeszcze
kilka takich określeń – fretkę. – zakończyła i zaczęła się głośno śmiać.
Przestała jednak gdy Malfoy rzucił się na nią i przygwoździł swoim ciałem do
łóżka.
-Jeszcze jedno słowo. – wysyczał. Spojrzał na
jej usta i pocałował ją. Gdy się od niej oderwał spojrzał uważnie na jej twarz
po czym zaczął się śmiać.
-I z czego się ryjesz? – zapytała złowrogo
-Ha,ha gdybyś. . . zobaczyła swoją. . . minę,
ha,ha,ha. . . –Draco nie mógł się opanować. Nagle jednak zauważył, że jego
dziewczyna idzie już całkowicie ubrana (bo wcześniej była naga, zresztą Draco
nadal jest ;)) do drzwi. – A ty dokąd?
-Na kolacje. Trwa już pięć minut. –
powiedziała po czym zaczęła się śmiać widząc jak zareagował Draco (czyt. Rzucił
się w kierunku szafy przewracając się. Założył bokserki na odwrót wciągną na
siebie trochę przybrudzone dżinsy, a na ramiona zarzucił koszule. – Expresowe
tempo.
-No wiem, wiem. To samo powiedziała mi jakaś
blondynka gdy po imprezie w wakacje obudziłem się koło niej. – zrobił minę
mówiącą (spieprzałem OD niej aż się kurzyło). Hermiona podeszła do niego powoli
i zapięła jego koszule. Teraz mogli iść. Złapał ją w tali i wyszli z jego
pokoju. Szli śmiejąc się z bliżej nieokreślonych rzeczy. W końcu doszli [ bez
skojarzeń chociaż wiem, że i tak je będziecie mieć, zboczuszki – dop. A.] do
Wielkiej Sali i z hukiem weszli do niej. Wszyscy ucichli i wpatrywali się w
nich. Jedni złowrogo, a drudzy wręcz przeciwnie. Zakochana para nawet tego nie
zauważyła. Nadal się śmiejąc podeszli do stołu ślizgonów i zajęli swoje
miejsca. Wtedy zauważyli, że coś jest nie tak. Obejrzeli się po wszystkich, a
po chwili Książe Slitherinu staną na ławce i wykrzyczał na całą sale.
-Ja i Mionka znowu jesteśmy razem. To wszystko
było jednym, wielkim nieporozumieniem. Kocham ją bardziej niż samego siebie. –
a na potwierdzenie tego co powiedział, pochylił się nad zszokowaną i lekko
zarumienioną brunetką i pocałował ją namiętnie. Po ich pocałunku wszystko
wróciło do normy. No prawie. . .
--
Minął miesiąc. Draco i Hermiona już się więcej nie kłócili. Byli
szczęśliwą, zakochaną parą. Wszystko miało być dobrze, wszystko miało się
ułożyć. Niestety los bywa okrutny.
Za tydzień miał się odbyć bal. Draco zupełnie zapomniał zapytać Hermiony
o to czy z nim pójdzie. Może i byli parą, ale zapytać by mógł. W porę sobie o
tym przypomniał. Bał się jednak, że Hermi się obrazi, że tak zwlekał, więc
zrobił coś. . . dużego.
Pewna ślizgonka o brązowych włosach wracała właśnie z biblioteki,
ponieważ musiała oddać książki. W końcu dotarła do PWP. Oniemiała z zachwytu.
Wszędzie były płatki róż. Dosłownie na
podłodze, parapecie, stoliku, kanapie, fotelach, półkach i w ogóle wszędzie, a
na środku klęczał Draco z bukietem różnych kwiatów. Dominowały tam jednak róże
(kwity miłości) i słoneczniki (ulubine kwiaty Miony).
-A. . . ale ty nie chcesz mi się oświadczyć
prawda? – mina jej trochę zrzedła.
-A zgodziła byś się? – zapytała chytrze
-Ja. . . nie wiem. . .
-Calm down and love me. Nie chce się oświadczać.
– powiedział smutnym głosem, ale zaraz potem się ożywił – Chce żebyś poszła ze
mną na bal. Zgadzasz się?
-Myślałam, że nigdy nie zapytasz. – odrzekła i
rzuciła mu się na szyje, całując go – Kocham Cię. – wymruczała mu do ucha, a
jego płatek lekko przygryzła.
-Ja Ciebie. . . – ale nie dokończył, bo
usłyszał ciche stukanie. Spojrzał w okno i ujrzał małą sówkę. Hermiona też
spojrzała w tamtym kierunku. Na widok listu uśmiechnęła się. Podeszła i
otworzyła sowie okno. Ta wleciała, rzuciła w jej ręce list i odleciała.
-Od kogo? – zapytał Draco.
-Nie wiem. . . – szepnęła i otworzyła. Z
każdym przeczytanym słowem jej mina rzedła. Zrobiła się cała blada, a po jej
policzku spłynęła łza.
-Co się stało? – blondyn od razu do niej
podszedł i otoczył ramieniem. Ona tylko wtulił się w jego tors i podała list.
Młody Malfoy uważnie przeczytał każde słowo analizując treść listu.
Kochana Hermiono,
Wiem, że nie pisałem do ciebie od 3
lat, ale nie wiedziałem nawet co napisać, a nawet jeżeli to i tak nie miałem
czasu. Chce żebyś wiedziała, że o tobie nie zapomniałem. Kocham cię nad życie i
czuje, że i Ja nie jestem tobie obojętny. Pamiętasz co między nami się stało?
Niestety wtrącił się Potter. On sam nigdy nie zaznał miłości, więc jej nie
rozumie. A zresztą. Jutro przyjeżdżam do Hogwartu, ponieważ zostałem zaproszony
przez dyrektora na bal. Do zobaczenia na śniadaniu, a jeśli chodzi o bal to
chyba jasne, że idziesz za Mną. Nie przyjmuje odmowy.
Wiktor Krum :*
Draco też nie był zachwycony. Nagle poczuł, że jego koszula robi się
mokra. Odsuną powoli od siebie dziewczynę i spojrzał w jej zapłakane oczy.
-Chodź, przejdziemy się. – powiedział i podał
dziewczynie płaszcz. Razem wyszli z zamku i skierowali się na górkę za mostem.
– Pamiętasz? To tutaj walnęłaś mnie w nos. – uśmiechnął się.
-Stań tam. – wskazała palcem jedną ze skał.
Draco zrobił co mu kazała. Ona wyjęła różdżkę i wycelowała nią w niego.
Uśmiechnęła się. – Nie umiałabym Cię teraz uderzyć. – powiedziała chowając
różdżkę do kieszeni. Poczuła jak ktoś ją do siebie przyciąga do siebie i
zaczyna całować. Od razu rozpoznała te usta i jeszcze bardziej pogłębiła
pocałunek. – Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. . . Powiesz co zrobił Ci Krum?
– nie był by sobą gdyby nie zapytał. Hermiona od razu przestała się uśmiechać i
wbiła wzrok w swoje stopy.
-On chciał mnie zgwałcić. Na szczęście Potter
mnie. . . uratował. – wydusiła z siebie w końcu. Draco nic nie mówił. . . po
prostu ją przytulił. Stali tak w tuleni w siebie. Nie wiedzieli ile czasu
minęło. 5 minut, godzina, dwie? A może cały dzień. . .?
--
Do Wielkiej Sali weszli kolejno Blaise, Alicia, Ethan, któremu wybaczono
jego przewinienia, Hermiona i Draco, który obejmował ją w talii. Brunetka była
nieco spięta, ale Malfoy dodawał jej otuchy. Usiedli przy stole Slitherinu i
zaczęli jeść. Hermiona nalała sobie jedynie soku dyniowego i powoli sączyła go
ze szklanki.
-Miona, nic nie jesz? – zaniepokoił się Draco.
-Nie jestem głodna. – odpowiedziała zamyślona.
-Nie wyskakuj mi tu z takimi tekstami. Proszę
natychmiast coś zjeść. – zarządził Draco.
-Chętnie Ciebie bym, schrupała. – wymruczała
mu do ucha lekko akcentując ostatnie słowo – Ale skoro nie masz ochoty. . .
–powiedziała już głośniej.
-Nie. Chce. Bardzo chce. Bardzo, bardzo,
bardzo. . . – zajęczał jak małe dziecko
-Phi. Teraz już nie dostaniesz. – powiedział i
uśmiechnęła się na widok jego obrażonej twarzy. – Może później. . . – dodała na
co w oczach chłopaka pojawiły się iskierki szczęścia.
-Jak dziecko. – skomentowała ich „rozmowę”
Alicia
-Taaa. . . tylko, że +18. – uśmiechnął się do
niej Diabeł. Trzeba przyznać, że między tą dwójką coś iskrzyło. Zaczeli
normalną rozmowe o sprawach codziennych. Lekcjach, owutemach. . . gdy nagle
pojawił się SPODZIEWANY gość.
-Hermiona. – powiedział Wiktor Krum, który nie
wiadomo skąd się pojawił. – Tęskniłem, wiesz? – chciał ją pocałować w policzek,
ale ona w ostatniej chwili się odsunęła – Co Ci? – warknął
-Nic jej nie jest, a ty za przeproszeniem
wypierdalaj. – odezwał się Malfoy.
-A ty kim jesteś, żeby za nią mówić?
-Jestem. . .
-Draco, on ma racje. – odezwał się cichy
głosik. – Mogę sama mówić. – wstała i stanęła przed Wiktorem – Czego chcesz?
-Jak to czego? Idziemy razem na bal. Po za tym
tęskniłem. . . – zbliżył się do niej i pocałował [bardziej zaślinił – dop. A.]
jej szyje.
-Weź się odsuń. Jesteś ohydny. – powiedziała z
niesmakiem odsuwając się na jeden krok – Naprawdę myślisz, że chce z tobą być?
Najpierw próbujesz mnie zgwałcić. . . dobrze, że Harry przyszedł, bo padłabym z
obrzydzenia. Mówię Ci chłopie, nie masz ty się czym pochwalić. – mówiła
spokojnie – I wiesz, przez ten czas w trakcie, którego rzekomo o mnie myślałeś
ja znalazłam sobie kogoś. Kogoś kto mnie rozumie. Kogoś kto mnie kocha. Kogoś
kto nie umie beze mnie żyć, oddychać i bez zawahania oddał by za mnie życie.
-Tak? Niby kogo? – zakpił Krum.
-Mnie. – w tej chwili ze swojego siedzenia
wstał Draco i objął Hermione w talii. – To prawda. Bez zawahania oddałbym za
nią życie, bo bez niej i tak bym umarł. Dlaczego? Bo nie mógł bym oddychać.
Dusił bym się we własnym ciele. Połowa mnie, umarła by razem z nią. Przepadła w
otchłani, w którą i tak bym się rzucił w depresji, żalu, smutku i tęsknocie.
Tęsknocie za nią. Za jej głosem, śmiechem. Za jej pięknymi oczami, w które
mógłby się wgapiać godzinami. Za jej obecnością i pocałunkami. – oczy Hermiony
zrobiły się mokre od łez. Nawet nie wiedział ile jego słowa dla niej znaczą.
-A więc w taki sposób próbujesz się wkupić w
łaski Voldemorta? – zapytał z jadem w głosie.
-Tia. . . tak na marginesie, z Hermioną
wcześniej zacząłem chodzić, a Czarny Pan nie żyje. . . –syknął blondyn.
-Draco. . . – Hermiona spojrzała na niego
błagalnie, bo wiedział, że jeżeli ich nie powstrzyma to za chwilę oboje będą
leżeć i okładać się pięściami. Dopiero teraz zauważył jej łzy.
-Ah. . . ty bekso moja kochana. . . –
powiedział i starł z jej policzków łzy. – Nie płacz, jasne? Przyzwyczaj się do
tego, że Cię naprawdę kocham i będę głośno i wyraźnie wyrażał swoje uczucia w
stosunku do Ciebie. Zawsze tak robiłem. . . oprócz czwartej, piątej i szóstej
klasy. . . Ale to już było. . . –zaczął nucić.
-I nie wróci, więcej. . . – dołączyła się do
niego Hermiona.
-I choć tyle się zdarzyło to do przodu wciąż
wyrywa głupie serce. . . – śpiewali razem gdy nagle zorientowali się, że nie ma
już przy nich Kruma, więc wzruszając ramionami, wyszli z Wielkiej Sali. [dzisiaj
rymuje, bo ja to czuje – dop. A.]
Dziś sobota [jakże by inaczej – dop. A.], więc oczywiście poszli do
Hogsmade. Kupili Mionie sukienkę na bal, chociaż ona upierała się, że sama ją
kpi, PÓŹNIEJ (czyt. Bez niego), słodycze w Miodowym Królestwie, a na koniec
poszli do Trzech Mioteł. Zamówili sobie piwo kremowe i bez słowa je sączyli, patrząc
sobie głęboko w oczy. Hermiona miała lekki uśmiech za to Draco przywdział minę
detektywa.
-Co się tak przyglądasz? – zapytała brązowooka,
a uśmiech nadal nie słodził jej z ust.
-Tak jakoś. . . piękna jesteś. – odwzajemnił uśmiech
– Zbieramy się? Już późno.
-Rzeczywiście. . . – wstali, zabrali swoje
życie i wyszli z pubu. Nagle Hermiona usłyszała za sobą jakiś szmer. Odwróciła
się lecz nic nie zobaczyła. Poszła za Draconem i znowu. Zatrzymała się
wpatrując się w wejście do jakiegoś zaułka z którego słychać było owe głosy. –
Idź już. Ja. . . muszę coś załatwić.
-Ok. – usłyszała głos Malfoya i podeszła wolno
do interesującego ją miejsca. Wyjęła różdżkę i wkroczyła do środka. Nic nie widziała.
Chciała rzucić zaklęcie, ale różdżka wypadła jej z ręki i poleciała do przodu.
-Witaj Hermiono. – usłyszała męski głos –
Tęskniłem. . . – nagle przed nią pojawił się. . .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz