30 listopada 2013

Rozdział 8

Nieźle się uwinęłam. Oto rozdział 7. Oczywiście dłuższy niż poprzedni ;) Milego czytania i komentowania (czyt. BŁAGAM SKOMENTUJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)



  Rozdział 8

 

     Otworzyła oczy i pierwsze co zobaczyła to zmartwiony wzrok pewnego ślizgona. Pierwsze co chciała zrobić to rzucić mu się na szyje, ale wtedy sobie przypomniała jego słowa. . .

 -Co tu robisz? I czemu się tak gapisz? – warknęła

 -Jak mogłaś? Jak mogłaś mi to zro. . . to znaczy. Jak mogłaś być taka głupia? – prychną z pogardą – Podobno jesteś najmądrzejszą czarownicą w Hogwarcie, a próbujesz się zabić, bo jakiś sukinsyn cię nie kocha?

 -Czy ty nazwałeś właśnie siebie sukinsynem? – otworzyła szerzej oczy, a ten zdał sobie sprawę z tego co powiedział

 -Przesłyszało Ci się. – mrukną i skierował się w kierunku drzwi.

 -Nic mi się nie przesłyszało, Draco. – powiedziała stanowczo. Na co on się zatrzymał.

 -Właśnie, że tak. Umyj lepiej uszy. – i wyszedł.

 -O co tu do cholery jasnej chodzi? – zapytała samą siebie.

 -O widzę, że się przebudziłaś panno Granger. Miała pani naprawdę ogromne szczęście, że pan Viclie panią uratował. Co panią skłoniło do próby samobójczej? – do pokoju weszła pani Pomfrey. Hermiona dopiero teraz zorientowała się, że jest w skrzydle szpitalnym.

 -Co Draco tu robił? – nie zważała na zadane wcześniej przez pielęgniarkę pytanie.

 -Pan Malfoy przyszedł tu od razu gdy się dowiedział co się stało. Chciał tu cały czas siedzieć, ale go przegoniłam. Jednak na marne, bo biedaczek siedział przed skrzydłem jak jakiś anioł stróż. Gdy się zorientowałam wpuściłam go tutaj, bo co miałam zrobić. Siedział tu od tygodnia. – pielęgniarka przerwała na chwile. – Dobrze teraz weźmiesz eliksiry i będziesz mogła wyjść pod jednym warunkiem. – spojrzała na Hermione uważnie, a ona przytaknęła, że się zgadza – Nigdy więcej nie będziesz próbować się zabić.

 -Oczywiście. – pani Pomfrey podała jej jakieś kolorowe eliksiry by Miona je wypiła co zresztą uczyniła. Chwile potem wybiegła ze skrzydła szpitalnego. Musi porozmawiać z Draconem. Szła wolnym krokiem. Chciała wszystko przemyśleć. Draco powiedział, że jej nie kocha. Ona próbowała się zabić. Ethan ją uratował, a Draco siedział przez cały tydzień obserwując ją.

 -O co tu do cholery jasnej chodzi? – zapytała samą siebie.

 -Gadasz do siebie? – usłyszała jakiś głos za sobą. Odwróciła się i ujrzała Ethana.

 -Mam tak gdy się denerwuje. – podeszła do niego bliżej – Dziękuje za to, że uratowałeś mi życie. Dziękuje, dziękuje, dziękuje. . .

 -Już, starczy. Będziemy kwita jeżeli mi wybaczysz i zostaniemy przyjaciółmi. – na twarzy Hermiony pojawił się ogromny uśmiech.

 -Oczywiście.

 -Gdzie idziesz? – zapytał

 -Do pokoju. Muszę pogadać z Draco. – powiedziała brunetka.

 -Może Cię odprowadzić? – zaoferował się.

 -Czemu nie. . . przyjacielu. – Ethan podał jej swoją rękę i razem skierowali się do pokoju wspólnego prefectów. W drodze rozmawiali, a czasem nawet się śmiali. Ethan nie zapytał o powód dla którego Hermiona zrobiła to co zrobiła. Wystarczało mu to, że tego żałuje. – Dzięki, znowu.- odpowiedziała gdy znaleźli się pod portretem.

 -Nie ma za co. – odpowiedział, a Hermiona pocałowała go w policzek. – Do zobaczenia. – odparł zszokowany. Poczekał aż Hermiona zniknęła za portretem po czym poszedł w tylko sobie znanym kierunku.

     Hermiona weszła do PWP (pokój wspólny prefectów), a to co zobaczyła . . . nie da się opisać tego inaczej po prostu była w szoku większym niż Mur Chiński. Na podłodze leżały butelki po najróżniejszych alkoholach. Głównie jednak była to jednak Ognista Whisky i Jack Daniels. Zdziwiła ją wielka, PUSTA butelka po mugolskim alkoholu, ale jeszcze bardziej nie mogła uwierzyć w to, KOGO widzi na kanapie. A mianowicie zalanego Dracona.

 -Heeer. . . hik. . . miona. . . –przeciągał sylaby i czkał co chwile – Hermio. . . hik. . . nina. – uśmiechnął się promiennie, lecz przez ilość spożytego alkoholu wyglądał jak dziwka, która przeżywała 5 orgazm pod rząd z obcym facetem. – Ja ię. . . hik. . . ochammm.. . hik. Jesteś tylllko mo. . . hik. . . a.

 -Coś ty ze sobą zrobił? – totalnie opadła jej szczęka

 -Nie. .. nie podoba. . . hik. .. sięęę. . .  . To moja luu. . . hik. . . iona ko, kooszula [słowa Draco przetłumaczone znajdą się pod rozdziałem :) – dop. A]

 -O boshe. . . – szepnęła do siebie po czym pognała do łazienki.

 -Nieee... hik. . . zostawiaj mnie. . . hik – zawołał za nią.

 -Już jestem. – powiedziała szybko wchodząc. Podała mu jakiś eliksir – Wypij.

 -Dla Ciebie wszystko słoo. . . hik. . .niko – wypił zawartość małej buteleczki duszkiem. – O kurwa. Co się stało? – natychmiast złapał się za głowe, która rozpierdalała go od środka.

 -Byłeś pijany, a ja chce z tobą pogadać, więc dałam Ci eliksir natychmiastowego otrzeźwienia. – wytłumaczyła i podała mu butelkę z wodą. Pił, pił aż w końcu wypił wszystko [a dzieci w Afryce nie mają co pić – dop. A]

 -Dziękuje. – spojrzał jej głęboko w oczy i przypomniał sobie co się stało. No tak. . . – Lepiej pójdę. Spuścił głowę i chciał wstać, ale ona z powrotem pchnęła go na kanapę.

 -Nigdzie nie idziesz. – powiedziała stanowczo – Najpierw powiesz mi o co Ci chodzi.

 -O nic. – mrukną cicho nadal na nią nie patrząc.

 -O NIC?! – zaczęła na niego krzyczeć – MASZ MI WYTŁUMACZYĆ SWOJE ZACHOWANIE. MÓWISZ, ŻE MNIE NIE KOCHASZ, A JEDNAK SIĘ MARTWISZ!!! PILNUJESZ MNIE, ALE TY MNIE NIE KOCHASZ. NIC DO MNIE NIE CZUJESZ. BO KURWA ZARAZ UWIERZE.

 -O CO CI DO CHOLERY JASNEJ CHODZI? CO CHCESZ ODE MNIE USŁYSZEĆ? – on też tracił już nad sobą panowanie.

 -PRAWDĘ!

 -W TAKIM RAZIE CI POWIEM. SŁYSZAŁEM TWOJĄ ROZMOWE Z BLAISEM! – wrzasną na nią, a jego twarz diametralnie się zmieniła. Nie był wściekły. Był zrospaczony.

 -O czym ty mówisz? – zapytała  już spokojniej.

 -Nie udawaj głupiej. . . – pokręcił głową i korzystając z momentu uciekł do pokoju.

 -Ja nie udaje. . . – szepnęła do siebie po czym szybko wyszła.

 

--

 -Blaise! – czarnoskóry usłyszał jak ktoś go woła – Blaise! – odwrócił się i ujrzał biegnącą Mionkę. Dziewczyna niestety nie zdążyła się zatrzymać i runęła na chłopaka.

 -Widzę, że Ci lepiej. – uśmiechną się do niej. Złapał ją w pasie i wstał razem z nią, bo ślizgonka zwaliła go z nóg.

 -Nie czas na żarty. – skarciła go – Chodzi o Draco. . . słyszał naszą rozmowe.

 -Jaką rozmowę? – zdziwił się.

 -No właśnie nie wiem.

 -To dla tego mnie unika. . . – zastanowił się – Wiesz coś więcej?

 -Nie. Bo widzisz, to wszystko stało się dlatego, że powiedział mi, że mnie nie kocha. – zaczęła mu tłumaczyć – Ja skoczyłam do jeziora, a on przez tydzień gapił się jak śpię. A do tego wszystkiego gdy się obudziłam nazwał sam siebie sukinsynem. Przed chwilą się z nim pokłóciłam.

 -Ktoś maczał w tym palce. . . może znowu ten cały Viclie? – zaproponował.

 -Nie. On już jest nie groźny. – odparła – Zrobił to ktoś kto nienawidzi i jego i mnie. – spojrzała Blaise’owi w oczy i razem powiedzieli. – Ron.

 

--

 

 -Masz. – Blaise podał swojej brązowookiej partnerce małą fiolkę z której cuchnęło zgniłymi skarpetami.

 -To tak pachnie Potter? – skrzywiła się – Niech będzie. –  wypiła eliksir duszkiem. Po chwili przed Blaisem stał Harry Potter. – Ile mam czasu? – zapytał/a

 -Godzinę. Lepiej już idź i . . . – zawahał się – uważaj. Jeżeli ktoś się dowie, będziesz mieć przesrane.

 -To lece. Trzymaj za mnie kciuki. – krzyknął/ęła „Chłopiec, który przeżył by wszyscy chcieli być nim” i wyszedł/ła. Po chwili stanął/ęła. .. stop. Niech będzie stanął. Po chwili stanął przed portretem grubej damy i wypowiedział hasło. Znał je, bo Diabeł wszedł do umysłu prawdziwego Pottera i je odnalazł. Pokój wspólny gryfindoru. . . nic tu się nie zmieniło [ohyda – dop. A].

 -Harry tutaj. – usłyszał wołanie Rona. Podszedł w jego stronę i zajął miejsce obok. – I jak pokłócili się?

 -Ale kt. . . znaczy, tak. Niezła afera. – odparł.

 -Więc to prawda. Voldemort żyje. – znów odezwał się rudy.

 -Skąd to przypuszczenie?

 -No bo jeżeli by tak nie było to Malfoy nie uwierzył by w to co usłyszał „od nas”. – wytłumaczył

 -A co usłyszał? – dopytywał chłopie z blizną

 -Nie pamiętasz? Wypiliśmy eliksir wielosokowy i zamieniliśmy się w tego przygłupa Zabiniego i szlame Riddle, a ta fretka usłyszała jak gadaliśmy, że Riddle nic do niego nie czuje i że to jej tatulek – na to określenie się skrzywił – kazał jej to wszystko udawać. . . Gdzie idziesz? – przerwał swoją wypowiedz, bo zauważył, że Harry był już przy portrecie.

 -Musze iść. Przyjdę później. – i wyszedł.

 

--

 

NASTĘPNY DZIEŃ

MIEJSCE AKCJI: WIELKA SALA

CZAS: ŚNIADANIE (WSZYSCY UCZNIOWIE I NAUCZYCIELE SĄ W ŚRODKU)

 

     Hermiona pokonala już ostatni zakręt i z hukiem otworzyła drzwi do Wielkiej Sali. Wszystkie oczy skierowały się na nią. W prawej ręce trzymała różdżkę, którą teraz skierowała prosto na nic niespodziewającego się Rona, któremu opadła szczęka, a z niej wypadła reszta kanapki.

 -TY OSILIZGŁY PADALCU! – zaczęła iść w jego stronę – ZDRAJCO KRWI. SKLĄTKO TYLNO WYBUCHOWA JAK MOGŁEŚ? DLACZEGO CHCESZ ZNISZCZYĆ MI ŻYCIE? NIEMOGŁEŚ ZNIEŚĆ TEGO, ŻE BYŁAM SZCZĘŚLIWA. I WIESZ CO? UDAŁO CI SIĘ. ALE WIEC, ŻE JA SIĘ ZEMSZCZE. CRUCIO. – cała sala zamarła. Ron natychmiast padł na ziemie i zaczął się wić z bólu. Trwało to jakieś dwadzieścia sekund gdy poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Przerwała zaklęcie i odwróciła się do tej osoby. Był to Diabeł.

 -Blaise on nas wrobił rozumiesz? – dalej krzyczałe, ale teraz dodatkowo po jej policzkach spływały łzy.

 -Wiem i uważam, że zasłużył sobie na cierpienie, ale nie możesz. – mówił do niej spokojnym głosem jednak cała sala słyszała jego słowa.

 -Ale ja tak nie mogę żyć. . . bez niego. . . – prawie upadła, ale Blaise ją złapał.

 -Nie poddawaj się. Wszystko będzie dobrze. – uspokajał ją. Zapomnieli o tym, że wszyscy uczniowie i nauczyciele się im przyglądają.

 -Nic nie będzie dobrze. – wyrwała mu się. – Przez tego szczura już nic nie będzie dobrze. – po jej policzkach nadal spływały łzy. – Przez niego, on myśli, że ja. . . ale ja. . . ja nie mogę. . . rozumiesz? Nic nie mogę. Nie mogę się uczyć. Nie mogę jeść. Nie mogę myśleć. Nie mogę oddychać. – zakryła swoją twarz dłońmi.

 -Czy ktoś może mi wyjaśnić co tu się dzieje? – tym razem głos zabrał Dumbledor.

 -Weasley i Potter użyli eliksiru wielosokowego, by podszyć się pode mnie i Hermione. – wyjaśnił Diabeł

 -Panie Weasley kolejne wykroczenie. Zostaje pan wyrzucony ze szkoły i ma pan zakaz wstępu do niej, kiedykolwiek. A pan panie Potter będzie miał szlabany do końca roku szkolnego u profesora Malfoy’a. Proszę wszystkich o opuszczenie Wielkiej Sali i skierowanie się na lekcje. – powiedział dyrektor przez zaciśnięte zęby. Wszyscy posłusznie wyszli z Sali. Blaise pomógł Hermionie i podtrzymując ją, podążył za resztą uczniów.

 -Hermiona. – usłyszeli cichy głosik. Brązowooka odwróciła się i spojrzała na osobę, która ją zawołała. – Przepraszam. – dziewczyna pobiegła do Dracona i rzuciła mu się na szyje, a on mocno ją przytulił. – Kocham Cię. Słyszysz? Kocham Cię najbardziej na świecie, nie mogę bez Ciebie żyć. – szeptał jej do ucha – Kocham Cię. Kocham, bardzo. – Hermiona nie chciała go póścić. Tuliła go jakby to miała być ostatnia rzecz, którą zrobi.

 -Panno Granger? – usłyszała głos Dumbledora i nie chętnie odsunęła się od swojego księcia z bajki. Spojrzała na dyrektora uważnie. – Pomimo iż minęła dopiero śniadanie, myślę, że dużo przeszłaś dlatego daje Ci dziś wolne. – uśmiechną się do niej co ona odwzajemniła, ale jej uśmiech był smutny. – Oczywiście pan Malfoy ma za zadanie towarzyszyć pani przez cały dzień. – na te słowa Hermiona się rozpromieniła.

 -Dziękuje. – krzyknęła po czym po ciągnęła Draco za rękę w kierunku ich pokoju.

 

Zapowiadał się cudowny dzień

 

~-~ TŁUMACZENIE BEŁKOTU PIJANEGO DRACONA ~-~

 

-Hermiona –przeciągał sylaby i czkał co chwile – Hermiona – uśmiechnął się promiennie, lecz przez ilość spożytego alkoholu wyglądał jak dziwka, która przeżywała 5 orgazmów pod rząd z obcym facetem. – Ja Cię kocham. Jesteś tylko moja.

 -Coś ty ze sobą zrobił? – totalnie opadła jej szczęka

 -Nie, nie podoba Ci się? To moja ulubiona koszula [słowa Draco przetłumaczone znajdą się pod rozdziałem :) – dop. A]

 -O boshe. . . – szepnęła do siebie po czym pognała do łazienki.

 -Nie zostawiaj mnie. – zawołał za nią.

 -Już jestem. – powiedziała szybko wchodząc. Podała mu jakiś eliksir – Wypij.

 -Dla Ciebie wszystko słoneczko. – wypił zawartość małej buteleczki duszkiem. – O kurwa. Co się stało? – natychmiast złapał się za głowę, która rozpierdalała go od środka.

                                                                              Do zobaczenia, Crucia.

29 listopada 2013

Rozdział 7? Tak jakby : . . .


PRZEPRASZAM !!!
PRZEPRASZAM !!!
                                             PRZEPRASZAM !!!
 
Brak mi ostatnio weny. Wiem, że zawiodłam na całej linii, ale postaram się poprawić. Błagam nie bijcie. . . Rozdział 7, a raczej "kawałek", bo to dosłownie dwie linijki. SORRY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
                                       
                                         LEPSZY RYC, NIŻ NIC!!!
 

  Rozdział 7
 
     Przewrócił kartkę i to co tam przeczytał sprawiło, że w jego oczach pojawiły się łzy,
 
30 kwietnia [data rodzin Dracona]
 
Jak on mógł to zrobić? Wiedziałam, że Lucjusz jest szalony, ale żeby posunąć się do takich czynów? Nie wierze. On. . . on. . . mnie. . . zgwałcił. Tak. Ja nie chciałam tego. Zmusił mnie. . .
 
Draco dalej już nie czytał. Zatrzasnął zeszyt i wymknął się z pokoju by jego matka go nie zaważyła. Wiedział co to znaczy. Gdy czarownica zajdzie w ciąże mija dokładnie rok zanim urodzi. A to znaczy. . . a to znaczy, że ON był WYNIKIEM NIEPOROZUMIENIA. Łzy leciał ciurkiem z jego małych, dziecięcych oczu. Tego samego dnia uciekł z domu. Wrócił dopiero po tygodniu, czego do dziś żałuje. . .
 
~-~ KONIEC WSPOMIENIA ~-~
 
     W oczach Dracona wezbrały się łzy. Nigdy o tym z matką nie rozmawiał. Przez te wszystkie lata czuł się nie chciany, nie kochany, po prostu samotny. Nikogo nie obchodził. . . matka się niby o niego martwiła, ale przez to co przeczytał czuł, że to nie jest prawda. Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił. . .
 -Draco – usłyszał cichy głos, który tak bardzo kochał. Spojrzał na stojącą przed nim Hermione i chciał się uśmiechnąć jednak nie mógł się ruszyć. – Co się stało? – zapytała zbliżając się do niego, a on tylko się od niej odwrócił i poszedł do swojego dormitorium. Nie wiedział czemu to robi, ale coś mu kazało. . . a on posłuchał.
 
- -
 
     Hermiona stała w osłupieniu nie wiedząc co ma myśleć. Tak po prostu odszedł. Zrobiła coś źle czy. . . ? Sama nie wiedziała o co mu chodzi. Poczuła ukłucie w sercu, jednak nie zwracała na to uwagi. Teraz ważne było by pomóc Draco. Nie wiedziała jak. Nie wiedziała w czym, ale ona pomoże mu, tak jak on pomógł jej. Pędem ruszyła za nim. Zaczęła biec i dogoniła go. Każdy musi przyznać, że Hermi ma niezłą kondycje. Stanęła przed nim i zagrodziła mu drogę. Chwyciła jego twarz w swoje małe dłonie i spojrzała mu głęboko w oczy. Widziała w nich cierpienie, które starał się ukryć. Przytuliła go mocno nie wiedząc co ma zrobić. Jakże się zdziwiła gdy nie odwzajemnił uścisku. Odsunęła się lekko, a w jego oczach ujrzała jeszcze większe cierpienie i wyrzut.
 -Co się dzieje? – zapytała z histerią w głosie – Błagam odezwij się do mnie. Coś zrobiłam czy. . .? O co chodzi? Błagam powiedz chociaż jedno słowo.
 -Ja. . . – chciał coś powiedzieć, ale głos mu się załamał. Chciał ją wyminąć, ale ona znowu zagrodziła mu drogę.
 -Wiesz, że jestem uparta i nie spocznę póki nie dowiem się prawdy. – wiedział to.
 -Uh. . . –odetchną głęboko – Ja Cię NIE kocham. – dał nacisk na przed ostatnie słowo i szybko wyminą zaskoczoną, a za razem załamaną gryfonkę. . . tfu, ślizgonkę. Po jej twarzy zaczęły lecieć łzy. Czegoś takiego się nie spodziewała. Była okłamywana? Zaczęła iść szybkim krokiem w stronę jeziora. Jej życie się zawaliło. Ona go kochała. Nie mogła bez niego żyć. No właśnie. . . KOCHAŁA I NIE MOGŁA. Teraz pozostała tylko pustka i woda, która oplotła jej ciało gdy wskoczyła do jeziora. Nie wypływała na powierzchnie. On jest dla niej wszystkim. Ona dla niego niczym. Jej własny, mały świat stracił sens. . .
                                                                          Wybaczcie, Crucia.

26 listopada 2013

Rozdział 6

Sorry, że tak późno, ale ja godzinę temu wróciłam do domu. Lol, nie wyrabiam. Wiem, że strasznie krótki, ale. . .

                           . . . lepszy ryc, niż nic.



  Rozdział 6

 

 -Ale jak to? Przecież ty z nim zerwałaś. – spojrzał na Draco z niesmakiem.

 -Nie wiedziałem, że zerwaliśmy. – blondyn spojrzał na swoją „byłą” dziewczynę ze zdziwieniem.

 -Ach no tak, zapomniałam Ci powiedzieć. . . zresztą nie ważne. – objęła go za szyję i pocałowała, dłuuugo i namięęętnie. – Do roboty, bo mi się śpieszy.

 -Zostawcie mnie z nim. Proszę. – dodał widząc zaniepokojony wzrok Hermiony. – Miona, ani jemu, ani mnie nic nie będzie. – brunetka jeszcze raz go pocałowała po czym bez słowa opuściła pokój razem z Blaisem, który do tej pory się nie odzywał. – Ethan Viclie. Nieźle chociaż mogłeś zmienić nazwisko na Poniżony przez Draco Malfoy’a. Bardziej chwytliwe. A tak naprawdę masz na imię. . .

 -Nie wiem o czym mówisz. – warkną przez zaciśnięte zęby

 -Nie wiesz? Mówię o tym, że naprawdę nazywasz się. . .

 -Przestań. Wymyślasz. To nie prawda. Ja jestem Ethan Viclie. Nikt inny. – znów mu przerwał [Bezczelny jest. . . – dop. A.]

 -Zamknij się i daj mi dokończyć. Matthew Silin (czyt. Matju sajlin). Tak się naprawdę nazywasz. Zabiłem TWOICH rodziców i rzuciłem na CIEBIE Imperiusa, żebyś zabił TWOJĄ dziewczynę. A teraz chcesz się zemścić. Jednak Diabeł odkrył co jest grane. To wszystko to była gra. I wiesz co? Nie będę się mścił. Nie. – krzyczał tak, że chyba nawet Dumbledor go słyszał. . . chociaż nie, bo wyciszyli pokój. – Jedyne co zrobię to powiem Ci coś, a mianowicie wypierdalaj z mojego życia! Nie potrzebuje zemsty. Zmieniłem się, a to wszystko zawdzięczam Hermionie. – spluną na niego po czym uwolnił, a zaraz potem wyszedł z jego pokoju i poszedł do swojego dormitorium.

 

--

 

W tym samym czasie za drzwiami.

 

 -Ale co jeżeli Draco m coś zrobi? Albo Ethan się uwolni i zabije Smoka. . .? – zamartwiała się Hermiona

 -Nic im nie będzie. – odparł zrezygnowany Diabeł, który nie mógł już znieść jej trajkotania. Tak to prawda. Byli przyjaciółmi i bardzo ją lubi. . . ale ile można.

 -Tak mówisz tak, żebym się od Ciebie odwaliła, ale pomyśli. Co jeżeli Draco właśnie rzuca na niego Cruciatsa? Albo już po wszystkim. . . mam na myśli Avade. . .

 -NIC IM NIE BĘDZIE! – Diabeł krzyknął prosto w jej twarz trzymając ją za ramiona i potrząsając nią jak szmacianą lalką. Spojrzała na niego z przerażeniem, lecz nie trwało to długo, bo wiem po chwili drzwi pokoju otworzyły się z hukiem, a z nich wyleciał wkurzony Draco. Nie patrząc na nikogo zszedł po schodach i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Hermiona spojrzała za nim zdziwiona i weszła razem z Blaisem do środka by sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Nie miał nawet zadrapania. . .

 

--

 

     Draco szedł brzegiem zakazanego lasu i myślał. Myślał nad tym co go spotkało. Gdy pogodził się z Hermioną zapomniał o tym, co działo się w jego życiu wcześniej. A teraz gdy pojawił się Ethan [tak go będziemy nazywać, nie Mathew – sop. A] wszystkie złe i przykre wspomnienia, powróciły. Jego wcześniejsze życie było istnym koszmarem. W sumie jego dobre wspomnienia tworzyły się jedynie pod czas czasu spędzonego z Diabłem. Znał go odkąd pamięta. Od razu wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. . . Ale wróćmy do złych wspomnień, które teraz zaprzątały głowę Dracona. Przypomniał sobie każdą kłótnie jego rodziców. Ojciec zaczynał krzyczeć, jego matka obrywała parę razy Cruciatsem, a potem ojciec opuszczał dom w celu. . . no właśnie. Draco nigdy nie dowiedział się w jakim. Raz chciał go śledzić, ale Lucjusz odkrył zamiary swojego syna. Za kare oczywiście został spoliczkowany i zawleczony za włosy do domu. Wtedy przypomniało mu się jak przeczytał pamiętnik jego mamy.

 

~-~ WSPOMNIENIE ~-~

     Narcyza Malfoy udała się do łazienki w celu umycia twarzy z krwi, którą tak bardzo próbowała ukryć przed swoim synkiem. Tak, Lucjusz był nieprzewidywalny. Mały Draco nie miał co robić, bo Blaise wyjechał gdzieś z rodzicami czego oczywiście nie chciał, ale został zmuszony (rodzina Blaise : Jego świrnięta Matka, wdowa i jej kolejny kochanek na miesiąc). Blondyn, więc snuł się po całym domu w poszukiwaniu rozrywki. Nagle znalazł się w pokoju jego matki. Nie wiedział jak, ale. . . tak. Podszedł do jej hebanowego biurka. Zobaczył na nim mały zeszycik. Ciekawość wzięła górę. Wziął do ręki pamiętnik mamy i zaczął przeglądać poszczególne wpisy.

 

 

22 luty.

Lucjusz znów mnie torturował. Nie wiem już co mam robić. Ja go naprawdę kocham i zrobię wszystko by z nim być. Muszę się poświęcić. Nie zostawię miłości mojego życia. . .

 

Przewrócił kartkę.

 

14 marca.

Nie wyrabiam już psychicznie i fizycznie. Ale nie mogę się poddać. . .

 

Przewrócił kartkę i to co tam przeczytał sprawiło, że w jego oczach pojawiły się łzy.

 

30 kwietnia [data urodzin Dracona]

 

 

 

. . . ciąg dalszy, nastąpi. . .

25 listopada 2013

ŚNIEGGG!!!

Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań. . .

Jej, w końcu spadł śnieg, a przynajmniej u nas na informatyce. Sorki, że wczoraj nie było rozdziału, ale cały zapał do pisania gdzieś przepadł. . . :( Ale   postaram się dziś go dokończyć. Żeby was trochę zachęcić. . . mały spoiler.

Draco ma problemy osobiste (w głowie mu się miesza), ale w końcu decyduje co i kto jest dla niego ważne. Powodem tego jest przyjazd nie spodziewanego gościa. . . ale o NIM kiedy indziej. . .

23 listopada 2013

Rozdział 5

Yh. . . mam nadzieje, że się wam spodoba. . . zapraszam do komentowania, buziaki,                                                  
                            Crucia



  Rozdział 5

 

~-~ WSPOMNIENIE ~-~

 

     Hermiona weszła do pokoju wspólnego prefektów. Musiała porozmawiać z Draco. Zobaczyła go jak siedział przed kominkiem i przygląda się płomieniom. Nawet jej nie zauważył. Usiadła koło niego.

 -Draco. – szepnęła, a on lekko podskoczył ze zdziwienia

 -Gdzie byłaś? – zapytał od razu – Coś się stało? – dodał widząc jej minę.

 -Słuchaj. Jest pewna sprawa. Na razie nie mogę Ci niczego powiedzieć, ale dowiesz się jutro. – mówiła szybko i niespokojnie. Szeptała jakby w obawie, że ktoś ją usłyszy – Jestem umówiona z Ethanem do Hogsmade. Nie przerywaj mi. – powiedziała widząc, że już otwiera usta – Proszę zaufaj mi. Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Musisz przyjść po mnie o 15.00. Powinnam być Pod Trzema Miotłami. Cokolwiek tam zobaczysz pamiętaj, że to część planu, ale masz zachowywać się tak jakby tak niebyło. Masz ze mną zerwać. Powiedzieć, że się tego po mnie nie spodziewałeś i że Cię bardzo zraniłam. Że byłam kobietą twojego życia. Że myślałeś, że będzie z tego coś więcej, ale, że się myliłeś, bo jestem nic nie wartą dziwką, która Cię wykorzystała. – spojrzała mu głęboko w oczy. Złapała go za ręce i zbliżyła się – Proszę. – szepnęła i pocałowała go namiętnie, - Błagam zaufaj mi. Wszystko Ci jutro wyjaśnie. Ważne, że potem masz wrócić do Hogwartu i pójść do pokoju życzeń. Rzuć na siebie zaklęcie Kameleona i czekaj tam na mnie i Blaisea.

 -Co? A co on ma z tym wspólnego? – wpadł jej w słowo

 -Zaufaj mi. . . – wtedy dostrzegł w jej oczach łzy.

 -Ufam. – on także szepną i złożył na jej ustach czuły pocałunek.

 

~-~ KONIEC WSPOMNIENIA ~-~

 

     Hermiona biegła do Hogwartu. Nie ważne, że zaraz zemdleje ze zmęczenia. Musi się zobaczyć z Draco. Nadal przed oczami miała Ethana i jego wstrętne usta. Może i był przystojny. . . bardzo. . . ale dla niej liczył się tylko pewien chłopak o tlenionych włosach. Wbiegła do Hogwartu i od razu skierowała się na 7 piętro, gdzie znajdował się pokój życzeń. Niestety musiała w amoku na kogoś wpaść, bo jakby inaczej. Był to Potter, który natychmiast się podniósł i podał jej rękę. Chwyciła ją.

 -Dzięki. – powiedziała gdy wstała i już chciała odejść, ale Potter zagrodził jej drogę.

 -Coś się stało? Gdzie biegniesz? Mogę pomóc? – zaczął zasypywać ją pytaniami.

 -Słuchaj kiedy indziej pogadamy. Teraz bardzo się śpieszę, ale dzięki, że mimo mojego odrzucenia martwisz się mną. – uśmiechnęła się lekko – Doceniam to, ale naprawdę muszę już iść. Do zobaczenia. . . – i odbiegła.

 -Do zobaczenia. – szepną do siebie Potter z uśmiechem na twarzy.

      Hermiona była już na 3 piętrze. Czwarte, piąte, szóste i siódme. Weszła w odpowiedni korytarz i po chwili znalazła się przed ścianą. Zaczęła się rozglądać, ale nikogo nie było.

 -Chłopaki jesteście? – zawołała. Nagle poczuła jak ktoś przypiera ją do ściany i przyciska różdżkę do jej gardła.

 -Jak nazywa się twój ojciec? – ktoś wysyczał

 -Tom Marvolo Riddle. – powiedziała ze spokojem. Ten ktoś się od niej odsunął i po chwili pokazał wszystkim swoje ciało z pod peleryny niewidki. – Co ty odpierdalasz? – krzyknęła Hermiona.

 -O co tu do cholery chodzi? – usłyszeli głos Draco, który zdjął z siebie zaklęcie.

 -Nie tutaj. . . nie tutaj. – szeptał pod nosem Diabeł. Podszedł do ściany i zamkną oczy. Po kilku sekundach otworzył je i ujrzał duże mosiężne drzwi. Wszedł do środka. To samo zrobiła Hermiona wraz z Draco.

     Pokój był mały. Stała tam trzyosobowa kanapa skórzana i dwa fotele po bokach. Na środku stał szklany stół. Pod ścianą znajdował się barek z alkoholami i tyle.

 -Usiądź Draco. – szepnęła do niego Miona, a sama podeszła do barku i nalała do trzech szklanek, Ognistej. Usiadła koło blondyna, a naprzeciwko czarnoskórego i podała każdemu po szklance. Patrzyła na swojego chłopaka z uśmiechem. Zawsze tak na nią działał. Odkąd pamięta zawsze na jego widok chciała się uśmiechnąć, ale jego wyzwiska skutecznie ją odstraszały.

 -Możesz mi wytłumaczyć czemu chciałaś go pocałować? – powiedział przez zaciśnięte zęby.

 -Nie chciałam. – odpowiedziała nadal się uśmiechając. Mina jej zrzedła gdy blondyn na nią spojrzał. W jego oczach był smutek, niechęć do niej i Bóg wie co jeszcze. Natychmiast się do niego zbliżyła i ujęła jego twarz w swoje dłonie. – Mówiłam wczoraj, że kocham tylko Ciebie. Słyszysz? Kocham – szybko go pocałowała – tylko – znów pocałunek – Ciebie. – i znowu. Jednak ten ostatni był najdłuższy i najbardziej namiętny.

 -Dobra. Trzeba mu powiedzieć. – odezwał się Blaise gdy się od siebie oderwali – Tylko mi nie przerywaj. – dodał i zaczął swoją opowieść. W umyśle Dracona pojawiło się mnóstwo pytań. W końcu Blaise zakończył swoją opowieść. Wtedy odezwała się Miona.

 -Kojarzysz skądś Ethana? – zapytała – Spróbuj sobie przypomnieć.

 -Nigdy go nie widziałem. . . chociaż. . . –zamkną oczy i skupił się. Po chwili to zobaczył.

 

~-~WSPOMNIENIE DRACONA ~-~

 

 -Avada Kedavra – krzyknęła postać w czarnej pelerynie mierząc różdżką w jakieś małżeństwo. Chłopak, który stał obok (był w jego wieku) wyjął różdżkę i wymierzył w osobę która zabiła jego rodziców. – Odpuść sobie. – powiedział bez namiętnie Draco – Nie masz ze mną szans.

 -A chcesz się przekonać? – krzykną w jego kierunku Ethan – Crucio! – młody Malfoy bez problemu uchylił się – Crucio! – kolejny unik – Avada Kedavra!

 -Oj, nie ładnie. Rodzice nie byli by dumni. – sykną robiąc kolejny unik – Imperio. – powiedział lekko, bez wysiłku – Dobrzeee. . . a teraz wyjdź na zewnątrz. – chłopak zrobił co mu kazał.

 -Ethan, kotku! Co to był za hałas? – przybiegła jakaś dziewczyna. Nie, nie jakaś. JEGO dziewczyna. – Zabij. – szepną, a chłopak zrobił co mu kazał. Wyją różdżkę, wymierzył w dziewczynę i wypowiedział zaklęcie. Po tym Draco odczarował chłopaka i wysłał patronusa do Ministerstwa, a sam teleportował się do domu. Do wiedział się później, że chłopaka skazano na pół roku w Azkabanie, a gdy go zamykano, wykrzykną, że się zemści.

 

~-~KONIEC WSPOMNIENIA ~-~

 

 -Cholera. – zaklął pod nosem.

 -Czyli jednak? – zapytała Hermiona. Draco opowiedział im co się stało nie cały rok temu. Hermiona patrzyła na niego z żalem, a Blaise ze złością.

 -Po co się mściłeś? Nie mogłeś po prostu odejść? – zaczął na niego wrzeszczeć Blaise.

 -Diable – odezwała się Hermiona – Co się stało, to się nieodstanie. Jaki jest nowy plan?

 -Hermiono przykro mi. Musisz udawać, że jesteś w nim zakochana. Za tydzień założymy pułapkę. Powiesz mu, że zerwałaś z Draco – tu spojrzał na swojego przyjaciela – i zaciągnąć do klasy w której będziemy my.

 -Ok. Niech będzie. – spojrzała na zegarek – Ty już lepiej idź Diable. Za pół godziny cisza nocna.

 -Co? Już tak późno? – ockną się Draco

 -No. . . my mamy patrol, więc jeszcze zostaniemy. – znów zwróciła się do czarnoskórego.

 -Ok. Do zobaczenia. – mrukną na odchodne i wyszedł. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły Hermiona usiadła okrakiem na nogach swojego chłopaka i wpiła się w jego usta. Ten był zaskoczony, ale oddawał jej pocałunki.

 -Nawet nie wiesz jak było strasznie na tej pseudo-randce. – powiedziała z obrzydzeniem gdy się od siebie oderwali.

 -Wyobrażam sobie. – blondyn parskną śmiechem – Kocham Cię, wiesz? – spojrzał jej głęboko w oczy. O, tak. . . kochał ją.

 -Wiem. – odpowiedziała na jego pytanie i również zatonęła w jego tęczówkach.

 -Nie powiesz, że ty mnie też? – oburzył się

 -Po pierwsze, nie tak brzmiało pytanie. . . –uśmiechnęła się złośliwie – a po drugie przecież wiesz, że tak. – pocałowała go namiętnie.

 -Wiem, ale chce to usłyszeć. – zaśmiał się.

 -Niech Ci będzie. Ja, Hermiona Riddle, córka Czarnego Pana, dziewczyna z najczystszą krwią jaką można sobie wyśnić, Kocham Ciebie, Dracona Malfoy, sługę mojego tatusia, tlenioną fretkę – na to odrobine się skrzywił, a ona uśmiechnęła – z całego serca.

 

--

     Przez tydzień w trakcie którego Hermiona, Blaise i Draco realizowali swój plan, za wiele się nie działo. Wrócił Ron, ale nie zwracał na nich zbytniej uwagi, no a Draco miał małe problemy z opanowaniem gniewu gdyż, trzeba było przyznać, Hermiona była BARDZO dobrą aktorką. Na każdym śniadaniu siadała koło Ethana i zalotnie się do niego szczerzyła. Na prawie każdej lekcji siedziała z nim w ławce. Na obiedzie to samo co na śniadaniu. Potem zazwyczaj „chodziła z nim” do biblioteki lub na błonia. W cudzysłowiu dlatego, że tak naprawdę śledziła go, a potem „przez przypadek” na niego wpadała.

 

~-~ JEDNO Z PRZYPADKOWYCH WPADNIĘĆ DZIEŃ 6 ~-~

 

     Hermiona szła do biblioteki trzymając w rękach pełno książek. Z 15 na pewno. Ledwo co widziała, ale dzielnie brnęła korytarzami. Nagle poczuła jak się od czegoś odbija, a wszystkie książki wylądowały tam gdzie jej tyłek. Na podłodze.

 -Sorry. . . Hermiona! – był to oczywiście Ethan [A któż by inny ~ironia~ - dop. A.]

 -Nic się niestało. – uśmiechnęła się uroczo – właśnie szłam do biblioteki, oddać je.

 -Mogę Ci pomóc? – zapytał podając jej rękę.

 -Gdybyś mógł. – chwyciła ją i się podniosła. Zebrali wszystkie książki (Ethan wziął większość) i ruszyli w stronę swojego celu. Gdy książki zostały oddane, ruszyli ramię w ramię bez żadnego konkretnego celu. – Yyy. . . Ethan, muszę pójść do toalety. Poczekasz chwilkę? – nim zdołał cokolwiek odpowiedzieć, Hermiona zniknęła za drzwiami łazienki. Nie minęły nawet dwie minuty, a wyszła. Uśmiechnęła się do niego zalotnie i wyszeptała zmysłowym głosem. – Ethan, ja, zerwałam z Draco. – nawet się nie zawahała. Wolno szła w jego stronę. – Może, pokazałbyś mi swój pokój. – wymruczała.

 -Z wielką chęcią. – wpił się w jej usta.

 -Idziemy? – wychrypiała. Na te słowa chłopak podał jej dłoń z zaczął prowadzić [No tak, bo ślizgonka NIE WIE gdzie jest pokój wspólny Slitherinu ~ironia~ - dop. A] w stronę lochów. Szli przez jakieś pięć minut nie odzywając się do siebie. W końcu dotarli. „POTĘGA” – Ethan wypowiedział hasło i weszli do środka. Na schodach prowadzących do dormitorium chłopców znowu wpił się w jej usta. Nie odrywając się od siebie przekroczyli próg jego pokoju. Hermiona zaprowadziła go do łóżka i popchnęła. Nie delikatnie. Wręcz brutalnie. W tym momencie oplotły go nie widzialne sznury, a po chwili ujrzał jeszcze dwie osoby stojące obok Miony. Był to Draco Malfoy i Blaise Zabini.

Info

Rozdział pojawi się dopiero koło 20.00 :( . Niestety. Zapytacie pewnie "CZEMU?!". Temu iż mam teraz impreze z okazji urodzin mojej mamy. Sto lat Mamusiu!!!

21 listopada 2013

Stare dobre czasy

Przed chwilą skończyłam czytać jedno z Dramione znalezione w necie tak, o. I zaczęłam wspominać. Jak to się stało, że zaczęła czytać te opowiadania. A więc (oj, Hermiona była by zła :)) na początku czytałam opowiadania Sev + Herm, a potem nie wiedziałam co robić, bo miałam problem ze znalezieniem naprawdę sensownych opowiadań z tym paringiem. No i trafiłam na Dramione. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Pierwsze opowiadanie jakie czytałam pamiętam do dziś. Każdy szczegół. Mam do niego ogromny sentyment. . . może wy też je pokochacie? Mam nadzieje, bo dzięki niemu powstał ten blog. Dzięki niemu dowiedziałam się, co to jest Dramione. A teraz kocham Dramione i nie mogę bez niego żyć. Cóż tak to w życiu bywa. . . LINK DO ROZDZIAŁU 1

                                                                                           Crucia.

Rozdział 4

Wiem, że rozdział powinien być jutro. Wiem, wiem. . . ale mi się nudzi! Za to trochę krótszy.  Prosz. . .



  Rozdział 4

     Minęły prawie 2 miesiące od „rozmowy” Dracona i Blaise. Zabini totalnie odciął się od swojego przyjaciela i jego dziewczyny. Nikomu nie ufał. Nie był to już ten sam Diabeł. Całe 24 godziny na dobę był poważny. Nie uśmiechał się, nie śmiał. Kompletne zero. Jedyne, co to patrzył na wszystkich podejrzliwie. Zwłaszcza na Hermione. No właśnie, a co do niej też dziwna sprawa. Z tamtego dnia pamiętała tylko, że została przydzielona do Slitherinu, a dalej. . . kompletna pustka. Dopiero następny dzień. Nie pamiętała pocałunku z Blaisem, w co nikt nie wierzył, nie pamiętała też tego, że prawie oddała się Draconowi. Gdy chłopak opowiadał jej, co się wtedy stało zarumieniła się, a po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz.

     Zbliżał się listopad, a wraz z nim przygotowania do balu bożonarodzeniowego. Oczywiście za jego zorganizowanie odpowiedzialni byli prefekci naczelni i profesor McGonagal, ale i tak to prefektów obciążono dodatkowymi problemami. No i dodatkowo, mieli rozpocząć bal wspólnym tańcem. Oboje byli wspaniałymi tancerzami. Mimo tego musieli obmyślić dobry układ i go wyćwiczyć, a trudno było znaleźć na to czas między lekcjami, a patrolami mieli jedynie 4 godziny w ciągu, których musieli odrobić tonę prac domowych i zjeść kolacje. Na szczęście patrole im sprzyjały. Mogli porozmawiać, pośmiać się i w ogóle spędzić ze sobą czas. Myśleli, że nie długo będą mogli od wszystkiego odpocząć, bo szykowało się wyjście do Hogsmade. Nawet nie wiedzieli jak bardzo się mylą. . .

      Hermiona szła na obiad z myślą, że nie długo będzie mogła odpocząć. Jeszcze tylko to przeklęte OPCM i będzie wolna. . . oczywiście tylko do 21.00, ale i tak się liczy. Co, jak co, ale 5 godzin to w sumie dużo. Doszła właśnie do Wielkiej Sali, gdy na kogoś wpadła. Już myślała, że spotka się z zimną posadzką, ale ten ktoś ją złapał. Spojrzała w górę i ujrzała... Ethana. [Juhu! :( - dop. A.]

 -Sorry, nie zauważyłem. – wydukał i podniósł ją, bo wcześniej leżała w jego ramionach [Aż rzygać mi się chce. . . – dop. A.].

 -Nic nie szkodzi. To ja się zamyśliłam – wyjąkała zakłopotana. Już chciała go wyminąć, ale ten zagrodził jej drogę. – Tak?

 -Bo obiecałaś mi 2 miesiące temu, że gdzieś ze mną pójdziesz. . . Co powiesz na Hogsmade? Jutro? – uśmiechną się do niej szczerze.

 -Eee. . .

 -No nie daj się prosić. – uśmiechną się jeszcze szczerze.

 -No ok., ok., ale to nie randka. Nic podobnego. Ja jestem z Draconem. Rozumiesz? – zaznaczyła.

 -Tak. To do jutra. O 11.00 pod bramą. Pa, Miona. – i pobiegł w tylko sobie znanym kierunku.

 -Czego chciał? – usłyszała jakiś głos. Odwróciła się i zobaczyła Blaise.

 -A, co Cię to? – naskoczyła na niego – Nie odzywasz się do mnie przez 2 miesiące, a teraz interesuje Cię, z kim, gdzie i kiedy wychodzę? Rozmawiam i w ogóle? Po co Ci ta informacja, co? – zaczęła krzyczeć, a cała Wielka Sala skierowała na nich swój wzrok na nich. Blaise złapał ją za nadgarstek i zaprowadziła do jakiejś pustej klasy. Hermiona próbowała mu się wyrwać, ale na marne. Był za silny. W końcu ją puścił. –Czego ode mnie chcesz? Wypuść mnie.

 -Miona, proszę. . . wysłuchaj mnie. – brunetka łypnęła na niego niebezpiecznie, ale on się nie przejął – Ja naprawdę przepraszam, ale mszę to robić. Na razie. Ktoś chce żeby Draco został sam. Żeby był nie szczęśliwy. – mówił z wielką powagą, więc Hermiona zaczynała mu wierzyć – Podejrzewam, że wtedy dwa miesiące temu, ten ktoś rzucił na ciebie Imperiusa. To logiczne. W końcu Draco nie był za miłym kolesiem będąc śmierciożercą. Musiał zabijać. Może ktoś chce się zemścić.

 -Dobra. Może w tym co mówisz jest trochę prawdy, ale. . . podobno chciałam się przespać z Draco. Po co by mi kazał? – zapytała

 -Wiedział, że pójdę mu powiedzieć, że mnie pocałowałaś. . .

 -Co? – przerwała mu.

 -To na razie nie istotne. – powiedział niedbale – Dlatego kazał Ci to zrobić. Wiedział, że wtedy Draco mi nie uwierzy i się ode mnie odwróci myśląc, że to ja jestem wrogiem. – dokończył swoją wypowiedź.

 -Ok. Masz jakieś podejrzenia?

 -Wszystko jest możliwe. Ethan zachowywał się podejrzanie. – Blaise usiadł na jednej z ławek – Właśnie. . . Czego od Ciebie chciał?

 -Pójść do Hogsmade. Nie mogłam się wykręcić. – powiedziała widząc jego zdziwiony wzrok. Nagle na twarz Diabła wyszedł iście diabelski uśmieszek. – Co jest?

 -Mam plan.

 

--

 

     Hermiona obudziła się o 8.00 rano. Miała dwie godziny. Wstała z łóżka i poszła do łazienki. Wzięła długi prysznic i ubrała się w zieloną blzkę na ramiączka i czarne rurki. Do tego dobrała dodatki. Mianowicie zieloną branzoletkę i złote kolczyki. Do ręki wzięła czarną torbę i dżinsową kurtkę po czym wyszła. Schodząc na dół weszła do Wielkiej Sali. Zjadła tam dwa tosty z dżemem i wyszła ze szkoły. Od razu poszła w stronę bramy gdzie zauważyła czekającego już chłopaka.

 -Cześć. – przytuliła go na powitanie – Długo czekasz?

 -Nie, tylko chwilkę. Pięknie wyglądasz. – uśmiechną się do niej – Idziemy?

 -Jasne. Tak. . . – szli w ciszy. Bardzo nie zręcznej. Jednak Hermiona postanowiła ją przerwać. – Ym. . . wiesz, mamy czas do 15.00. Umówiłam się z Draco, że po mnie przyjdzie, bo chciał mi coś tam pokazać. – powiedziała i przyjrzała się jego  twarzy.

 -Spoko. – Ethan uśmiechną się do siebie chytrze myśląc, że dziewczyna tego nie zauważy. . . ale zauważyła. Dalej szli w ciszy. Hermiona myślała o tym jak wszystko dalej przebiegnie. Plan był dość jasny. Ona ma się zachowywać jak na randce, ale tylko z pozoru. Blaise za nimi idzie pod peleryną niewidką, którą ukradł Potterowi. Draco miał przyjść o 15.00 i zobaczyć co się stanie. Mimo, że wszystko było zaplanowane i jak w zegarku to bała się. Ona, Hermiona Riddle, córka Czarnego Pana bała się o to, że jej randka z chłopakiem, który chce ją wykorzystać nie wyjdzie zgodnie z planem. – Coś Cię gryzie?

 -Yyy. . . nie. Nie, wszystko gra. – odpowiedziała zakłopotana.

 -Ale? – Ethan był dociekliwy.

 -Ale nic. Zupełnie nic. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. – zapewniała

 -Na pewno? – chłopak nie chciał odpuścić.

 -Tak, na pewno. Coś ty taki ciekawy? – spojrzała podejrzliwie.

 -Ja? Skądże? – zaczął się bronić. Po chwili oboje wybuchli śmiechem. – Wiesz co takiego Draco chce Ci pokazać? – zapytał gdy już się opanowali.

 -Nie. . . chociaż mam podejrzenia. No bo wiesz. W grudniu jest ten bal, a on nie zdzierży by pochwalić się swoją kasą. – spojrzała znacząco.

 -No tak. . . ale nie jest trochę za wcześnie?

 -W sumie. . . – zgodziła się z nim. – O, nie. Pewnie się do wiedział o moich urodzinach. – spojrzała na niego ze strachem.

 -A kiedy będą? Robisz imprezę? – zaczął dopytywać

 -Za tydzień. . . i nie, nie robię imprezy.

 -Czemu? – zapytał z dziwną miną no, bo jak można nie wyprawiać urodzin.

 -Bo nie mam ochoty. Po za tym co tu świętować. To, że coraz bardziej się starzeje? No i oczywiście coraz bliżej mi do grobu. – zaśmiała się – Ja nie widzę w tym sensu. – i tak skończyła się konwersacja na temat rodzin Miony. Ethan nie chciał się z nią kłócić. Drugim powodem było to, że doszli do Hogsmade. Było już tu pełno uczniów. Najbardziej zatłoczone było Miodowe królestwo, do którego od razu się wybrali. Kupili pełno kolorowych lizaków i czekoladowych cukierków, które wybuchały Ci w buzi tak, że cała była w czekoladzie. Poszli jeszcze do kilku innych sklepów, gdzie Hermiona musiała uzupełnić swoje zapasy tzn. kupić czyste pergaminy, atrament, pióra i inne. Po 3 godzinach zakupów skierowali się do ulubionego pubu wszystkich uczniów i nauczycieli w Hogwarcie, Pod Trzema Miotłami. Usiedli przy oknie blisko wyjścia. Ethan od razu podszedł do baru i zamówił dla nich dwa piwa kremowe. Hermiona w tym czasie, tak żeby nikt nie zauważył wysłała patronusa do Blaise z wiadomością gdzie są i że Draco powinien być za godzinę.

 -Proszę Hermiono – powiedział podając dziewczynie jej kufel – Znów coś Cię gryzie? – „Znów to samo durne pytanie”, pomyślała.

 -Nie wszystko gra. Jestem tylko trochę zmęczona. Dziękuje. – wzięła głęboki oddech.

 -Spoko, ja też padam z nóg. To były dłuuugie zakupy. – oboje się zaśmiali.

 -Nie widziałeś mojego maratonu zakupowego z Ginny w zeszłe wakacje. To było coś. Cały Londyn zwiedziłyśmy i to z 20 torbami pełnymi ciuchów. . . –zaczęła opowiadać, a Ethan śmiał się cichutko. Rozmawiali tak już z godzinę. Hermiona zaczęła się rozglądać za Draconem. Jednak tego nigdzie nie było. Bała się, że zapomniał. Wtedy zauważyła, że Ethan zbliża się do niej powoli. Uśmiechnęła się do niego zalotnie. Ich usta dzieliło 5 centymetrów. Dosłownie. 4. . . 3. . . 2. . . 1. . .

 -Miona? – usłyszeli cichy głosik. Natychmiast od siebie odskoczyli. Spojrzeli w górę i ujrzeli Draco. Był cały blady i . . . załamany. Po chwili się pozbierał, a w jego oczach można było dostrzec furie. – Jak mogłaś. Jesteś moją dziewczyną. Mówiłaś, że mnie kochasz. . . –zaczął krzyczeć na nią – a tym czasem obściskujesz się z tym gówno jadem. Jesteś nic nie wartą dziwką. Nie wiem jak mogłem tracić na ciebie czas. – i wyszedł. Ethan spojrzał na Hermione, która miała już łzy w oczach.

 -Ja przepraszam. Nie chciałem. . . –zaczął się tłumaczyć.

 -To nie twoja wina. – przerwała mu – To przeze mnie. Wybacz, ale muszę już iść. Odzyskać go. Ja go . . . - tu się zawahała – kocham. Do zobaczenia. – cmoknęła go w policzek i szybko opuściła bar.
 
 
~-~-~
 
Krótki, ale trochę wyjaśnia. Tylko trochę. Mam nadzieje, że dużo błędów nie ma.
 
                                                                                        Crucia