23 listopada 2013

Rozdział 5

Yh. . . mam nadzieje, że się wam spodoba. . . zapraszam do komentowania, buziaki,                                                  
                            Crucia



  Rozdział 5

 

~-~ WSPOMNIENIE ~-~

 

     Hermiona weszła do pokoju wspólnego prefektów. Musiała porozmawiać z Draco. Zobaczyła go jak siedział przed kominkiem i przygląda się płomieniom. Nawet jej nie zauważył. Usiadła koło niego.

 -Draco. – szepnęła, a on lekko podskoczył ze zdziwienia

 -Gdzie byłaś? – zapytał od razu – Coś się stało? – dodał widząc jej minę.

 -Słuchaj. Jest pewna sprawa. Na razie nie mogę Ci niczego powiedzieć, ale dowiesz się jutro. – mówiła szybko i niespokojnie. Szeptała jakby w obawie, że ktoś ją usłyszy – Jestem umówiona z Ethanem do Hogsmade. Nie przerywaj mi. – powiedziała widząc, że już otwiera usta – Proszę zaufaj mi. Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Musisz przyjść po mnie o 15.00. Powinnam być Pod Trzema Miotłami. Cokolwiek tam zobaczysz pamiętaj, że to część planu, ale masz zachowywać się tak jakby tak niebyło. Masz ze mną zerwać. Powiedzieć, że się tego po mnie nie spodziewałeś i że Cię bardzo zraniłam. Że byłam kobietą twojego życia. Że myślałeś, że będzie z tego coś więcej, ale, że się myliłeś, bo jestem nic nie wartą dziwką, która Cię wykorzystała. – spojrzała mu głęboko w oczy. Złapała go za ręce i zbliżyła się – Proszę. – szepnęła i pocałowała go namiętnie, - Błagam zaufaj mi. Wszystko Ci jutro wyjaśnie. Ważne, że potem masz wrócić do Hogwartu i pójść do pokoju życzeń. Rzuć na siebie zaklęcie Kameleona i czekaj tam na mnie i Blaisea.

 -Co? A co on ma z tym wspólnego? – wpadł jej w słowo

 -Zaufaj mi. . . – wtedy dostrzegł w jej oczach łzy.

 -Ufam. – on także szepną i złożył na jej ustach czuły pocałunek.

 

~-~ KONIEC WSPOMNIENIA ~-~

 

     Hermiona biegła do Hogwartu. Nie ważne, że zaraz zemdleje ze zmęczenia. Musi się zobaczyć z Draco. Nadal przed oczami miała Ethana i jego wstrętne usta. Może i był przystojny. . . bardzo. . . ale dla niej liczył się tylko pewien chłopak o tlenionych włosach. Wbiegła do Hogwartu i od razu skierowała się na 7 piętro, gdzie znajdował się pokój życzeń. Niestety musiała w amoku na kogoś wpaść, bo jakby inaczej. Był to Potter, który natychmiast się podniósł i podał jej rękę. Chwyciła ją.

 -Dzięki. – powiedziała gdy wstała i już chciała odejść, ale Potter zagrodził jej drogę.

 -Coś się stało? Gdzie biegniesz? Mogę pomóc? – zaczął zasypywać ją pytaniami.

 -Słuchaj kiedy indziej pogadamy. Teraz bardzo się śpieszę, ale dzięki, że mimo mojego odrzucenia martwisz się mną. – uśmiechnęła się lekko – Doceniam to, ale naprawdę muszę już iść. Do zobaczenia. . . – i odbiegła.

 -Do zobaczenia. – szepną do siebie Potter z uśmiechem na twarzy.

      Hermiona była już na 3 piętrze. Czwarte, piąte, szóste i siódme. Weszła w odpowiedni korytarz i po chwili znalazła się przed ścianą. Zaczęła się rozglądać, ale nikogo nie było.

 -Chłopaki jesteście? – zawołała. Nagle poczuła jak ktoś przypiera ją do ściany i przyciska różdżkę do jej gardła.

 -Jak nazywa się twój ojciec? – ktoś wysyczał

 -Tom Marvolo Riddle. – powiedziała ze spokojem. Ten ktoś się od niej odsunął i po chwili pokazał wszystkim swoje ciało z pod peleryny niewidki. – Co ty odpierdalasz? – krzyknęła Hermiona.

 -O co tu do cholery chodzi? – usłyszeli głos Draco, który zdjął z siebie zaklęcie.

 -Nie tutaj. . . nie tutaj. – szeptał pod nosem Diabeł. Podszedł do ściany i zamkną oczy. Po kilku sekundach otworzył je i ujrzał duże mosiężne drzwi. Wszedł do środka. To samo zrobiła Hermiona wraz z Draco.

     Pokój był mały. Stała tam trzyosobowa kanapa skórzana i dwa fotele po bokach. Na środku stał szklany stół. Pod ścianą znajdował się barek z alkoholami i tyle.

 -Usiądź Draco. – szepnęła do niego Miona, a sama podeszła do barku i nalała do trzech szklanek, Ognistej. Usiadła koło blondyna, a naprzeciwko czarnoskórego i podała każdemu po szklance. Patrzyła na swojego chłopaka z uśmiechem. Zawsze tak na nią działał. Odkąd pamięta zawsze na jego widok chciała się uśmiechnąć, ale jego wyzwiska skutecznie ją odstraszały.

 -Możesz mi wytłumaczyć czemu chciałaś go pocałować? – powiedział przez zaciśnięte zęby.

 -Nie chciałam. – odpowiedziała nadal się uśmiechając. Mina jej zrzedła gdy blondyn na nią spojrzał. W jego oczach był smutek, niechęć do niej i Bóg wie co jeszcze. Natychmiast się do niego zbliżyła i ujęła jego twarz w swoje dłonie. – Mówiłam wczoraj, że kocham tylko Ciebie. Słyszysz? Kocham – szybko go pocałowała – tylko – znów pocałunek – Ciebie. – i znowu. Jednak ten ostatni był najdłuższy i najbardziej namiętny.

 -Dobra. Trzeba mu powiedzieć. – odezwał się Blaise gdy się od siebie oderwali – Tylko mi nie przerywaj. – dodał i zaczął swoją opowieść. W umyśle Dracona pojawiło się mnóstwo pytań. W końcu Blaise zakończył swoją opowieść. Wtedy odezwała się Miona.

 -Kojarzysz skądś Ethana? – zapytała – Spróbuj sobie przypomnieć.

 -Nigdy go nie widziałem. . . chociaż. . . –zamkną oczy i skupił się. Po chwili to zobaczył.

 

~-~WSPOMNIENIE DRACONA ~-~

 

 -Avada Kedavra – krzyknęła postać w czarnej pelerynie mierząc różdżką w jakieś małżeństwo. Chłopak, który stał obok (był w jego wieku) wyjął różdżkę i wymierzył w osobę która zabiła jego rodziców. – Odpuść sobie. – powiedział bez namiętnie Draco – Nie masz ze mną szans.

 -A chcesz się przekonać? – krzykną w jego kierunku Ethan – Crucio! – młody Malfoy bez problemu uchylił się – Crucio! – kolejny unik – Avada Kedavra!

 -Oj, nie ładnie. Rodzice nie byli by dumni. – sykną robiąc kolejny unik – Imperio. – powiedział lekko, bez wysiłku – Dobrzeee. . . a teraz wyjdź na zewnątrz. – chłopak zrobił co mu kazał.

 -Ethan, kotku! Co to był za hałas? – przybiegła jakaś dziewczyna. Nie, nie jakaś. JEGO dziewczyna. – Zabij. – szepną, a chłopak zrobił co mu kazał. Wyją różdżkę, wymierzył w dziewczynę i wypowiedział zaklęcie. Po tym Draco odczarował chłopaka i wysłał patronusa do Ministerstwa, a sam teleportował się do domu. Do wiedział się później, że chłopaka skazano na pół roku w Azkabanie, a gdy go zamykano, wykrzykną, że się zemści.

 

~-~KONIEC WSPOMNIENIA ~-~

 

 -Cholera. – zaklął pod nosem.

 -Czyli jednak? – zapytała Hermiona. Draco opowiedział im co się stało nie cały rok temu. Hermiona patrzyła na niego z żalem, a Blaise ze złością.

 -Po co się mściłeś? Nie mogłeś po prostu odejść? – zaczął na niego wrzeszczeć Blaise.

 -Diable – odezwała się Hermiona – Co się stało, to się nieodstanie. Jaki jest nowy plan?

 -Hermiono przykro mi. Musisz udawać, że jesteś w nim zakochana. Za tydzień założymy pułapkę. Powiesz mu, że zerwałaś z Draco – tu spojrzał na swojego przyjaciela – i zaciągnąć do klasy w której będziemy my.

 -Ok. Niech będzie. – spojrzała na zegarek – Ty już lepiej idź Diable. Za pół godziny cisza nocna.

 -Co? Już tak późno? – ockną się Draco

 -No. . . my mamy patrol, więc jeszcze zostaniemy. – znów zwróciła się do czarnoskórego.

 -Ok. Do zobaczenia. – mrukną na odchodne i wyszedł. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły Hermiona usiadła okrakiem na nogach swojego chłopaka i wpiła się w jego usta. Ten był zaskoczony, ale oddawał jej pocałunki.

 -Nawet nie wiesz jak było strasznie na tej pseudo-randce. – powiedziała z obrzydzeniem gdy się od siebie oderwali.

 -Wyobrażam sobie. – blondyn parskną śmiechem – Kocham Cię, wiesz? – spojrzał jej głęboko w oczy. O, tak. . . kochał ją.

 -Wiem. – odpowiedziała na jego pytanie i również zatonęła w jego tęczówkach.

 -Nie powiesz, że ty mnie też? – oburzył się

 -Po pierwsze, nie tak brzmiało pytanie. . . –uśmiechnęła się złośliwie – a po drugie przecież wiesz, że tak. – pocałowała go namiętnie.

 -Wiem, ale chce to usłyszeć. – zaśmiał się.

 -Niech Ci będzie. Ja, Hermiona Riddle, córka Czarnego Pana, dziewczyna z najczystszą krwią jaką można sobie wyśnić, Kocham Ciebie, Dracona Malfoy, sługę mojego tatusia, tlenioną fretkę – na to odrobine się skrzywił, a ona uśmiechnęła – z całego serca.

 

--

     Przez tydzień w trakcie którego Hermiona, Blaise i Draco realizowali swój plan, za wiele się nie działo. Wrócił Ron, ale nie zwracał na nich zbytniej uwagi, no a Draco miał małe problemy z opanowaniem gniewu gdyż, trzeba było przyznać, Hermiona była BARDZO dobrą aktorką. Na każdym śniadaniu siadała koło Ethana i zalotnie się do niego szczerzyła. Na prawie każdej lekcji siedziała z nim w ławce. Na obiedzie to samo co na śniadaniu. Potem zazwyczaj „chodziła z nim” do biblioteki lub na błonia. W cudzysłowiu dlatego, że tak naprawdę śledziła go, a potem „przez przypadek” na niego wpadała.

 

~-~ JEDNO Z PRZYPADKOWYCH WPADNIĘĆ DZIEŃ 6 ~-~

 

     Hermiona szła do biblioteki trzymając w rękach pełno książek. Z 15 na pewno. Ledwo co widziała, ale dzielnie brnęła korytarzami. Nagle poczuła jak się od czegoś odbija, a wszystkie książki wylądowały tam gdzie jej tyłek. Na podłodze.

 -Sorry. . . Hermiona! – był to oczywiście Ethan [A któż by inny ~ironia~ - dop. A.]

 -Nic się niestało. – uśmiechnęła się uroczo – właśnie szłam do biblioteki, oddać je.

 -Mogę Ci pomóc? – zapytał podając jej rękę.

 -Gdybyś mógł. – chwyciła ją i się podniosła. Zebrali wszystkie książki (Ethan wziął większość) i ruszyli w stronę swojego celu. Gdy książki zostały oddane, ruszyli ramię w ramię bez żadnego konkretnego celu. – Yyy. . . Ethan, muszę pójść do toalety. Poczekasz chwilkę? – nim zdołał cokolwiek odpowiedzieć, Hermiona zniknęła za drzwiami łazienki. Nie minęły nawet dwie minuty, a wyszła. Uśmiechnęła się do niego zalotnie i wyszeptała zmysłowym głosem. – Ethan, ja, zerwałam z Draco. – nawet się nie zawahała. Wolno szła w jego stronę. – Może, pokazałbyś mi swój pokój. – wymruczała.

 -Z wielką chęcią. – wpił się w jej usta.

 -Idziemy? – wychrypiała. Na te słowa chłopak podał jej dłoń z zaczął prowadzić [No tak, bo ślizgonka NIE WIE gdzie jest pokój wspólny Slitherinu ~ironia~ - dop. A] w stronę lochów. Szli przez jakieś pięć minut nie odzywając się do siebie. W końcu dotarli. „POTĘGA” – Ethan wypowiedział hasło i weszli do środka. Na schodach prowadzących do dormitorium chłopców znowu wpił się w jej usta. Nie odrywając się od siebie przekroczyli próg jego pokoju. Hermiona zaprowadziła go do łóżka i popchnęła. Nie delikatnie. Wręcz brutalnie. W tym momencie oplotły go nie widzialne sznury, a po chwili ujrzał jeszcze dwie osoby stojące obok Miony. Był to Draco Malfoy i Blaise Zabini.

1 komentarz:

  1. *.* pisz , pisz , pisz i pisz dalej *>* i się rozchoruj <3 (tak tak wiem nie będzie cię w szkole i będzie mi nudno ale co tam ) chce rozdział chce czytać i czytać ~ Decu :8

    OdpowiedzUsuń