Crucia
Rozdział 5
~-~ WSPOMNIENIE ~-~
Hermiona weszła do pokoju wspólnego prefektów. Musiała porozmawiać z
Draco. Zobaczyła go jak siedział przed kominkiem i przygląda się płomieniom.
Nawet jej nie zauważył. Usiadła koło niego.
-Draco. – szepnęła, a on lekko podskoczył ze
zdziwienia
-Gdzie byłaś? – zapytał od razu – Coś się
stało? – dodał widząc jej minę.
-Słuchaj. Jest pewna sprawa. Na razie nie mogę
Ci niczego powiedzieć, ale dowiesz się jutro. – mówiła szybko i niespokojnie.
Szeptała jakby w obawie, że ktoś ją usłyszy – Jestem umówiona z Ethanem do
Hogsmade. Nie przerywaj mi. – powiedziała widząc, że już otwiera usta – Proszę
zaufaj mi. Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Musisz przyjść po mnie o 15.00.
Powinnam być Pod Trzema Miotłami. Cokolwiek tam zobaczysz pamiętaj, że to część
planu, ale masz zachowywać się tak jakby tak niebyło. Masz ze mną zerwać.
Powiedzieć, że się tego po mnie nie spodziewałeś i że Cię bardzo zraniłam. Że
byłam kobietą twojego życia. Że myślałeś, że będzie z tego coś więcej, ale, że
się myliłeś, bo jestem nic nie wartą dziwką, która Cię wykorzystała. –
spojrzała mu głęboko w oczy. Złapała go za ręce i zbliżyła się – Proszę. –
szepnęła i pocałowała go namiętnie, - Błagam zaufaj mi. Wszystko Ci jutro
wyjaśnie. Ważne, że potem masz wrócić do Hogwartu i pójść do pokoju życzeń.
Rzuć na siebie zaklęcie Kameleona i czekaj tam na mnie i Blaisea.
-Co? A co on ma z tym wspólnego? – wpadł jej w
słowo
-Zaufaj mi. . . – wtedy dostrzegł w jej oczach
łzy.
-Ufam. – on także szepną i złożył na jej
ustach czuły pocałunek.
~-~ KONIEC WSPOMNIENIA ~-~
Hermiona biegła do Hogwartu. Nie ważne, że zaraz zemdleje ze zmęczenia.
Musi się zobaczyć z Draco. Nadal przed oczami miała Ethana i jego wstrętne
usta. Może i był przystojny. . . bardzo. . . ale dla niej liczył się tylko
pewien chłopak o tlenionych włosach. Wbiegła do Hogwartu i od razu skierowała
się na 7 piętro, gdzie znajdował się pokój życzeń. Niestety musiała w amoku na
kogoś wpaść, bo jakby inaczej. Był to Potter, który natychmiast się podniósł i
podał jej rękę. Chwyciła ją.
-Dzięki. – powiedziała gdy wstała i już
chciała odejść, ale Potter zagrodził jej drogę.
-Coś się stało? Gdzie biegniesz? Mogę pomóc? –
zaczął zasypywać ją pytaniami.
-Słuchaj kiedy indziej pogadamy. Teraz bardzo
się śpieszę, ale dzięki, że mimo mojego odrzucenia martwisz się mną. –
uśmiechnęła się lekko – Doceniam to, ale naprawdę muszę już iść. Do zobaczenia.
. . – i odbiegła.
-Do zobaczenia. – szepną do siebie Potter z
uśmiechem na twarzy.
Hermiona była już na 3 piętrze. Czwarte, piąte, szóste i siódme. Weszła
w odpowiedni korytarz i po chwili znalazła się przed ścianą. Zaczęła się
rozglądać, ale nikogo nie było.
-Chłopaki jesteście? – zawołała. Nagle poczuła
jak ktoś przypiera ją do ściany i przyciska różdżkę do jej gardła.
-Jak nazywa się twój ojciec? – ktoś wysyczał
-Tom Marvolo Riddle. – powiedziała ze
spokojem. Ten ktoś się od niej odsunął i po chwili pokazał wszystkim swoje
ciało z pod peleryny niewidki. – Co ty odpierdalasz? – krzyknęła Hermiona.
-O co tu do cholery chodzi? – usłyszeli głos
Draco, który zdjął z siebie zaklęcie.
-Nie tutaj. . . nie tutaj. – szeptał pod nosem
Diabeł. Podszedł do ściany i zamkną oczy. Po kilku sekundach otworzył je i
ujrzał duże mosiężne drzwi. Wszedł do środka. To samo zrobiła Hermiona wraz z
Draco.
Pokój był mały. Stała tam trzyosobowa kanapa skórzana i dwa fotele po
bokach. Na środku stał szklany stół. Pod ścianą znajdował się barek z
alkoholami i tyle.
-Usiądź Draco. – szepnęła do niego Miona, a
sama podeszła do barku i nalała do trzech szklanek, Ognistej. Usiadła koło
blondyna, a naprzeciwko czarnoskórego i podała każdemu po szklance. Patrzyła na
swojego chłopaka z uśmiechem. Zawsze tak na nią działał. Odkąd pamięta zawsze
na jego widok chciała się uśmiechnąć, ale jego wyzwiska skutecznie ją
odstraszały.
-Możesz mi wytłumaczyć czemu chciałaś go
pocałować? – powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Nie chciałam. – odpowiedziała nadal się
uśmiechając. Mina jej zrzedła gdy blondyn na nią spojrzał. W jego oczach był
smutek, niechęć do niej i Bóg wie co jeszcze. Natychmiast się do niego zbliżyła
i ujęła jego twarz w swoje dłonie. – Mówiłam wczoraj, że kocham tylko Ciebie.
Słyszysz? Kocham – szybko go pocałowała – tylko – znów pocałunek – Ciebie. – i
znowu. Jednak ten ostatni był najdłuższy i najbardziej namiętny.
-Dobra. Trzeba mu powiedzieć. – odezwał się
Blaise gdy się od siebie oderwali – Tylko mi nie przerywaj. – dodał i zaczął
swoją opowieść. W umyśle Dracona pojawiło się mnóstwo pytań. W końcu Blaise
zakończył swoją opowieść. Wtedy odezwała się Miona.
-Kojarzysz skądś Ethana? – zapytała – Spróbuj
sobie przypomnieć.
-Nigdy go nie widziałem. . . chociaż. . .
–zamkną oczy i skupił się. Po chwili to zobaczył.
~-~WSPOMNIENIE DRACONA ~-~
-Avada Kedavra – krzyknęła postać w czarnej
pelerynie mierząc różdżką w jakieś małżeństwo. Chłopak, który stał obok (był w
jego wieku) wyjął różdżkę i wymierzył w osobę która zabiła jego rodziców. – Odpuść
sobie. – powiedział bez namiętnie Draco – Nie masz ze mną szans.
-A chcesz się przekonać? – krzykną w jego
kierunku Ethan – Crucio! – młody Malfoy bez problemu uchylił się – Crucio! –
kolejny unik – Avada Kedavra!
-Oj, nie ładnie. Rodzice nie byli by dumni. –
sykną robiąc kolejny unik – Imperio. – powiedział lekko, bez wysiłku –
Dobrzeee. . . a teraz wyjdź na zewnątrz. – chłopak zrobił co mu kazał.
-Ethan, kotku! Co to był za hałas? –
przybiegła jakaś dziewczyna. Nie, nie jakaś. JEGO dziewczyna. – Zabij. –
szepną, a chłopak zrobił co mu kazał. Wyją różdżkę, wymierzył w dziewczynę i
wypowiedział zaklęcie. Po tym Draco odczarował chłopaka i wysłał patronusa do
Ministerstwa, a sam teleportował się do domu. Do wiedział się później, że
chłopaka skazano na pół roku w Azkabanie, a gdy go zamykano, wykrzykną, że się
zemści.
~-~KONIEC WSPOMNIENIA ~-~
-Cholera. – zaklął pod nosem.
-Czyli jednak? – zapytała Hermiona. Draco
opowiedział im co się stało nie cały rok temu. Hermiona patrzyła na niego z
żalem, a Blaise ze złością.
-Po co się mściłeś? Nie mogłeś po prostu
odejść? – zaczął na niego wrzeszczeć Blaise.
-Diable – odezwała się Hermiona – Co się
stało, to się nieodstanie. Jaki jest nowy plan?
-Hermiono przykro mi. Musisz udawać, że jesteś
w nim zakochana. Za tydzień założymy pułapkę. Powiesz mu, że zerwałaś z Draco –
tu spojrzał na swojego przyjaciela – i zaciągnąć do klasy w której będziemy my.
-Ok. Niech będzie. – spojrzała na zegarek – Ty
już lepiej idź Diable. Za pół godziny cisza nocna.
-Co? Już tak późno? – ockną się Draco
-No. . . my mamy patrol, więc jeszcze
zostaniemy. – znów zwróciła się do czarnoskórego.
-Ok. Do zobaczenia. – mrukną na odchodne i
wyszedł. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły Hermiona usiadła okrakiem na
nogach swojego chłopaka i wpiła się w jego usta. Ten był zaskoczony, ale
oddawał jej pocałunki.
-Nawet nie wiesz jak było strasznie na tej
pseudo-randce. – powiedziała z obrzydzeniem gdy się od siebie oderwali.
-Wyobrażam sobie. – blondyn parskną śmiechem –
Kocham Cię, wiesz? – spojrzał jej głęboko w oczy. O, tak. . . kochał ją.
-Wiem. – odpowiedziała na jego pytanie i
również zatonęła w jego tęczówkach.
-Nie powiesz, że ty mnie też? – oburzył się
-Po pierwsze, nie tak brzmiało pytanie. . .
–uśmiechnęła się złośliwie – a po drugie przecież wiesz, że tak. – pocałowała
go namiętnie.
-Wiem, ale chce to usłyszeć. – zaśmiał się.
-Niech Ci będzie. Ja, Hermiona Riddle, córka
Czarnego Pana, dziewczyna z najczystszą krwią jaką można sobie wyśnić, Kocham
Ciebie, Dracona Malfoy, sługę mojego tatusia, tlenioną fretkę – na to odrobine
się skrzywił, a ona uśmiechnęła – z całego serca.
--
Przez tydzień w trakcie którego Hermiona, Blaise i Draco realizowali
swój plan, za wiele się nie działo. Wrócił Ron, ale nie zwracał na nich
zbytniej uwagi, no a Draco miał małe problemy z opanowaniem gniewu gdyż, trzeba
było przyznać, Hermiona była BARDZO dobrą aktorką. Na każdym śniadaniu siadała
koło Ethana i zalotnie się do niego szczerzyła. Na prawie każdej lekcji
siedziała z nim w ławce. Na obiedzie to samo co na śniadaniu. Potem zazwyczaj
„chodziła z nim” do biblioteki lub na błonia. W cudzysłowiu dlatego, że tak
naprawdę śledziła go, a potem „przez przypadek” na niego wpadała.
~-~ JEDNO Z PRZYPADKOWYCH WPADNIĘĆ
DZIEŃ 6 ~-~
Hermiona szła do biblioteki
trzymając w rękach pełno książek. Z 15 na pewno. Ledwo co widziała, ale
dzielnie brnęła korytarzami. Nagle poczuła jak się od czegoś odbija, a
wszystkie książki wylądowały tam gdzie jej tyłek. Na podłodze.
-Sorry. . . Hermiona! – był to oczywiście
Ethan [A któż by inny ~ironia~ - dop. A.]
-Nic się niestało. – uśmiechnęła się uroczo –
właśnie szłam do biblioteki, oddać je.
-Mogę Ci pomóc? – zapytał podając jej rękę.
-Gdybyś mógł. – chwyciła ją i się podniosła.
Zebrali wszystkie książki (Ethan wziął większość) i ruszyli w stronę swojego
celu. Gdy książki zostały oddane, ruszyli ramię w ramię bez żadnego konkretnego
celu. – Yyy. . . Ethan, muszę pójść do toalety. Poczekasz chwilkę? – nim zdołał
cokolwiek odpowiedzieć, Hermiona zniknęła za drzwiami łazienki. Nie minęły
nawet dwie minuty, a wyszła. Uśmiechnęła się do niego zalotnie i wyszeptała
zmysłowym głosem. – Ethan, ja, zerwałam z Draco. – nawet się nie zawahała.
Wolno szła w jego stronę. – Może, pokazałbyś mi swój pokój. – wymruczała.
-Z wielką chęcią. – wpił się w jej usta.
-Idziemy? – wychrypiała. Na te słowa chłopak
podał jej dłoń z zaczął prowadzić [No tak, bo ślizgonka NIE WIE gdzie jest
pokój wspólny Slitherinu ~ironia~ - dop. A] w stronę lochów. Szli przez jakieś
pięć minut nie odzywając się do siebie. W końcu dotarli. „POTĘGA” – Ethan
wypowiedział hasło i weszli do środka. Na schodach prowadzących do dormitorium
chłopców znowu wpił się w jej usta. Nie odrywając się od siebie przekroczyli
próg jego pokoju. Hermiona zaprowadziła go do łóżka i popchnęła. Nie
delikatnie. Wręcz brutalnie. W tym momencie oplotły go nie widzialne sznury, a
po chwili ujrzał jeszcze dwie osoby stojące obok Miony. Był to Draco Malfoy i
Blaise Zabini.
*.* pisz , pisz , pisz i pisz dalej *>* i się rozchoruj <3 (tak tak wiem nie będzie cię w szkole i będzie mi nudno ale co tam ) chce rozdział chce czytać i czytać ~ Decu :8
OdpowiedzUsuń