14 listopada 2013

WITAJCIE!!!

Witam was bardzo serdecznie. Ja mam na imię Marta, a to jest Dramione. Tak. Czytam Dramione od półtorej roku bodajże. Pewności nie mam. No i w końcu zdecydowałam się jakieś napisać. Ogólnie moje Dramione jest o Hermione Riddle, ale o tym później. Miłego czytania!!!



   PROLOG

     Biegła najszybciej jak mogła. Już brakło jej tchu, a deszcz który wtedy padał przemoczył jej całe ubranie.
     W oddali spostrzegła dworzec Kings Cros. Wiedziała, że jeżeli się pospieszy zdąży na pociąg, który miał ją zabrać do Hogwartu.
     Miała zacząć dziś siódmy rok nauki w tej niezwykłej szkole dla młodych czarodzieji. Nie chciała jednak się  spóźnić, ponieważ jako prefekt naczelna i najlepsza uczennica, dałaby zły przykład jej kolegom, koleżankom i całej szkole. Nie chciała też dać satysfakcji swojemu wrogowi numer jeden (nie licząc Voldemorta oczywiście), Draco Malfoy'owi. Ostatnio dużo o nim myślała, co głównie spowodowały jej sny o owym osobniku. W snach, a raczej koszmarach wracały jej przykre wspomnienia związane z bólem zadawanym przez Malfoy'a.
     W końcu dobiegła do peronu 9 i 3/4. W ostatniej chwili wepchnęła kufer do pociągu i zadowolona z tego, że jej się udało, zaczęła rozglądać się za przedziałem, w którym mogła by znaleźć Harr'ego i Rona.
     Szła powoli między przedziałami. Nagle poczuła lekkie szarpnięcie z tyłu. Odwróciła się, ale nikogo nie było. Pociągnęła do siebie kufer lecz ten, ani drgną.
  -Cholera, dlaczego ja musze mieć takiego pecha. Boże, już gorzej być nie może. Fuck, ty pierdolony kufrze.  Co, zachciało się pieprzyć mi życie? Gratuluje pomysłu. . . - Hermiona zaczęła kopać w kufer z całej siły, gdy zorientowała się, że ktoś ją obserwuje.
     Powoli skierowała swój wzrok w kierunku owego człowieka, którym okazał się nie kto inny jak. . .   
       . . .   tam tara ra, Draco Malfoy. Stał oparty o drzwi jednego z przedziałów z kpiącym uśmiechem. Tylko co on tam robił?
  -Uspokoiłaś się?-zapytał łagodnie, ZA łagodnie.
  -A co cię to? Nazwij mnie szlamą i idź się gdzieś utop, proszę.-powiedziała z nutką ironii w głosie.
  -Nie mam zamiaru CIEBIE obrażać.-zaakcentował, co nie wiadomo czemu sprawiło, że po ciele Hermiony przeszedł lekki dreszcz. Przyjemny dreszcz.
  -Ammm. . . 
  -Daj pomogę Ci z tym kufrem. Ok, podnosimy na 3. 1. . .  2. . .  i 3.
 
 
--
      Otworzyły się drzwi przedziału w których stanęła wysoka brunetka z promiennym uśmiechem na ustach. Spojrzała na siedzących w środku chłopcach. Jeden z nich miał rude włosy, piegi na nosie i króciutką bródkę, ledwie widoczną. Był to Ron Weasley, który ujrzawszy dziewczynę uśmiechną się lekko. Drugi miał kruczoczarne włosy i przenikliwie zielone oczy. Tak, nie kto inny jak wybraniec spojrzał na swą przyjaciółkę zza swoich okularów.
 -Harry, Ron!!!-krzyknęła dziewczyna, puściła kufer zapominając o stojącym w korytarzu Malfoy'u i rzuciła się w objęcia swych przyjaciół.
 -Ałłł. . . -zasyczał jakby wąż z korytarza.
 -Sorki, zupełnie zapomniałam. . . pomóż mi proszę z tym kufrem.
 -A co robię? Ahhh. . . dobra nie chce mi się tu sterczeć cały dzień, więc do roboty.
     Harry i Ron stali jak słupy soli z głupimi minami i patrzyli jak były śmierciożerca pomaga ich przyjaciółce, którą kiedyś mieszał z błotem przy każdej okazji.
 -I gotowe - powiedział uradowany Malfoy-To ja już pójdę, bo widzę, że nie za dobrze wpływa moja obecność na Wiewióra i Chłopca, który przeżył, żeby robić z siebie debila.
 -Jeżeli chcesz możesz zostać. . . -zaczęła Hermiona
 -Po moim trupie. Dziękujemy za pomoc, jesteśmy ci niezmiernie wdzięczni, a teraz won stąd, śmierciożerco.-powiedział z jadem w głosie Ron
 -Ronald, wojna się skończyła. Voldemort nie żyje, a Draco nie jest już śmierciożercą.-broniła go Hermiona
 -Tak? Przeszliście już na ty? Chcę ci przypomnieć, że jeszcze nie całe 3 miesiące temu był dla ciebie wyliniałą fretką, mordercą.
     Draco wyszedł z przedziału i ruszył szybkim krokiem bez żadnego celu, a może miał swój własny cel? Brązowooka spojrzała tylko ze zgorszeniem na Rona i także wyszła. Rozejrzała się i w ostatniej sekundzie spostrzegła platynową grzywkę znikającą za drzwiami. Szybko pobiegła w tamtym kierunku.
 --
     Harry usiadł z obojętną miną co nie za bardzo spodobało się Ronowi.
 -A Tobie to nie przeszkadza? Co? I jeszcze go bronisz. . .  Naprawdę chcesz, żeby Hermiona włóczyła się z tym mordercą?-naskoczył na Harrego
 -Nie, nie chce, ale. . . - zaczął się bronić
 -Tak? To czemu jej na to pozwalasz? - nie dał dojść do słowa swojemu przyjacielowi.
 -Zrozum!- krzykną na niego Harry i wstał - Ona jest dorosła. Może robić co chce, z kim chce i kiedy chce, a nam nic do tego. A teraz siadaj zanim znów wszystko spieprzysz! - krzykną i siłą zaciągną Weasley'a na siedzenie.
 
--
  -Malfoy, czekaj! Malfoy! - zaczęła krzyczeć Hermiona idąc za nim. W końcu dogoniła go na końcu przedziału.
 -Czego chcesz?!-warkną ostro wkurzony.
 -Przeprosić za zachowanie Rona. Nie wiem co w niego wstąpiło. - spojrzała w jego oczy i totalnie ją zatkało.
     Widziała w jego tęczówkach masę uczuć. Ból, żal, cierpienie, smutek i . . . miłość?
 -Nie ma o czym gadać. Jak ktoś ma tu przepraszać . . . to ja. - odezwał się cicho – Ja, przepraszam. Bardzo przepraszam za to co Ci zrobiłem.
 -A co takiego, według Ciebie mi zrobiłeś?-zapytała wciąż patrząc mu głęboko w oczy. Nawet nie zauważyła gdy ONA SAMA zaczęła się do niego przybliżać.
 -Raniłem Cię przez te wszystkie lata. Zniszczyłem Ci psychikę. Moja ciotka też nie była lepsza, ale to ja bezczelnie gapiłem się jak cierpisz. Jak zwijasz się z bólu. Uwierz. . . ja . . . już wtedy, byłem inny. Jednak nic nie mogłem zrobić. Gdybym się chociaż zająkną to . . . zabili, by Cię na moich oczach. Wolno, tak żebyś jak najbardziej cierpiała. Tak żebym i ja cierpiał. . . –zawahał się. Przez ten cały czas wzrok miał wbity w ziemię, ale teraz spojrzał jej głęboko w oczy - Wybaczysz mi?
 -Ja. . . - Hermiona miała już łzy w oczach - Nie. . . nie wiem czy będę umiała. . . Ci zaufać. - jedna łza spłynęła po jej policzku - Musisz mi udowodnić, że mówisz prawdę. Ale wiec, że z całej siły pragnę Ci zaufać. - zatopiła się w jego stalowych tęczówkach.
 -Czyli. . . - otarł łzę spływającą z jej policzka - chcesz żebym spełniał twoje prośby? - uśmiechną się lekko
 -Nie. - zaśmiała się cichutko - Wiesz o co mi chodzi. No chyba, że sam byś chciał. - uśmiechnęła się już wyraźniej
 -Więc co mam uczynić najpierw, o Pani? - zapytał i ukłonił się teatralnie
 -Mówić do mnie Hermiona, Herm lub Miona. . . chociaż o Pani też mi się podoba - zaśmiali się o boje - A teraz, mnie przytulić.
     Chłopak bez zawahania przytulił ją do siebie mocno. Nie wiedzieli ile tak stali, ale było im tak dobrze. Nie wiedzieć czemu, Hermiona czuła się bezpiecznie w jego ramionach.
 -A teraz, - odsunęła się od niego - choć ze mną do przedziału i nie walcz z Ronem. Możesz mu trochę po dogryzać, ale bez przesady. Jasne? - spojrzała na niego mrużąc oczy jakby chciał się doszukać jakiegoś ruchu, który wskazywałby na to, że kłamie.
 -Jak słońce. - uśmiechną się do niej i razem powędrowali do przedziału przyjaciół Miony.  
 
--
  -Mówię Ci, że On coś kombinuje. . . – powiedział Ron, ale przerwały mu otwierające się drzwi przedziału.
     Do środka weszła Hermiona, a za nią Draco. Ta pierwsza nie spojrzała na nikogo tylko usiadła w rogu przedziału i zaczęła czytać jakąś książkę. Za to ten drugi spojrzał na Rona z pogardą i usiadł naprzeciwko niej. Gdy tylko to zrobił Hermiona położyła swoje nogi na jego kolanach traktując je w ten sposób jak podpórkę.
 -Nie za wygodnie Ci? – zapytał podnosząc brwi do góry.
 -Nie. – odpowiedziała krótko – Zważywszy jeszcze na to, że masz kościste kolana to w ogóle mi nie wygodnie.
 -Ja Ci zaraz pokaże wygodnie, księżniczko. – szepną po czym zaczął łaskotać ją w stopy. Hermiona ze zdziwienia aż spadła ze swojego siedzenia na podłogę. Niestety Draco nie miał już dostępu do jej małych stópek.
 -Jaja sobie robisz?! – warknęła miotając w niego pioruny
 -Oj już się niezłość. – powiedział i zrobił tak słodką minkę, że Hermiona nie była w stanie dłużej się na niego gniewać.
     Harry i Ron patrzyli na to w osłupieniu. Harry nic nie mówił, bo nie wiedział nawet co miałby powiedzieć, a Rudy się nie odzywał, bo próbował pozbierać resztki swojej szczęki z podłogi. W tym czasie Hermiona z powrotem usiadła na swoim miejscu i zajęła się lekturą.
 -Miona? – odezwał się po 15 min. Draco przez co szczęka Weasley’a znów spotkała się z ich naprawdę „CZYSTĄ” podłogą
 -Co jest? – zapytała nie zabierając wzroku z lektury
 -Nudzi mi się. – powiedział głosem małego dziecka – Pobaw się ze mną.
 -Chyba śnisz, że będę się z tobą „BAWIĆ”. – prychnęła
 -W sumie to tak, ale ja nie o tym. Chodzi mi o normalną zabawę. Nie moja wina, że tobie tylko jedno w głowie. – uśmiechną się zalotnie.
 -Mi jedno w głowie? – spojrzała prosto w jego oczy - To ty tu jesteś erotomanem.
 -Jak zwykle wszystko na mnie. – oburzył się z miną obrażonego dziecka (czyt. Jego szczęka poszła lekko do przodu, broda dotykała jego torsu, a wzrok [nienawistny, ale nie naprawdę ;)] skierował na Hermione).
 -Fajno, a teraz wybacz, ale powrócę do swej lektury. – znów powróciła do czytania
 -O nie! Masz się ze mną pobawić. – powiedział po czym zręcznie wyrwał jej książkę i schował za siebie tak, by nie miała do niej dostępu.
 -Oddawaj! – wrzasnęła
 -Nie oddam.
 -Oddaj.
 -Nie.
 -No oddaj.
 -Nie, nie oddam choćbyś nie wiem co zrobiła. – to natychmiast podziałało na Hermione.
     Usiadła koło Dracona i zaczęła bawić się jednym z kosmyków jego włosów. Przez chwilę na twarzy ślizgona można było ujrzeć dezorientacje, lecz zaraz potem diabelski uśmieszek zagościł na jego [pięknej – dop. A.] buźce.
 -Draco. . . – szeptała mu do ucha gryfonka – Draco proszę. Dracze. . . oddaj mi moją książkę. . . proszę. . .
 -Nie masz na co liczyć skarbie – powiedział obracając się w jej strone tak, że ich usta dzieliło dosłownie 5 milimetrów.
     Hermiona spojrzała na niego nienawistnie, odsunęła się i usiadła na swoim miejscu.
 -To w co chciałeś się bawić? – zapytała zrezygnowana
 -Wiesz ta wcześniejsza zabawa bardzo mi się spodobała, ale jak wolisz to znam jeszcze grę w której brać udział mogą Weasley i Potter. – spojrzał po wszystkich każdy machną głową na znak zgody – A więc to jak gra w butelkę, ale zadajemy sobie tylko pytania, bo bez obrazy nie mam dziś ochoty na lizanko z Potterem tu spojrzał na złotego chłopca
 -Nie martw się Malfoy, ja też nie mam nic przeciwko, by pominąć tę część zabawy. – oboje się zaśmiali. – To co zaczynamy?
     Pierwszy oczywiście kręcił Draco i wypadło na Pottera.
 -Czy całowałeś kiedyś faceta? – zapytał szczerząc się do niego
 -Yyy. . . ja. . . no dobra niech Ci będzie. Tak. – przyznał się zielonooki.
 -Co? Naprawdę? Z kim? – wybuchła Hermiona
 -O ile się nie myle, to miało być jedno pytanie i to zadane przez Malfoy’a – warkną złoty chłopiec
 -No już spokojnie. . . Kręcisz Potuś – powiedział Draco. Tym razem wypadło na Mione
 -Hm . . . pytanie dla Miony – zaczął zastanawiać się Potter – skoro idziemy po całości to . . . jesteś dziewicą?
 -Potter. . . – odezwał się tleniony – każdy wie, że nasza kochana Wszystko wiem i potrafię jest dziewicą.
 -Nie. – szepnęła Hermiona ze wzrokiem wbitym w ziemie
 -Co nie? – zapytał zdezorientowany Draco
 -Nie jestem dziewicą. – spojrzała najpierw na Rona, a potem na Dracona, który od razu pochwycił o co jej chodziło. Aż się w nim zagotowało, że to Rudy odebrał jej dziewictwo.
-- UMYSŁ DRACONA –
     Co? Jak ten skurwiel się do niej dobrał? Przecież. . . przecież to nie możliwę. To ja kocham Hermione i to ja miałem ją rozdziewiczyć. Zabije tego Rudego dupka. Już on mnie popamięta. . .
-- WRACAJMY DO GRY –
 -Wiecie co? Nudna ta gra. Ja spadam. – powiedział Weasley po czym wstał – Wiedziałem, że ze śmierciożercą nie będzie dobrej zabawy
 -Wieprzlej zostajesz. – warkną Draco – Dlaczego chciałaś stracić dziewictwo? – spojrzał na Hermione, która miała już łzy w oczach.
 -Ja. . . ja. . . nie. . . chciałam. – rozpłakała się.
 -Idziesz ze mną Weasley. – warkną Draco – zaczął kierować się w stronę drzwi
 -Ta? A kto mnie zmusi? – odpyskował Ron
 - Ja cię zmuszę. – powiedział Draco po czym złapał Rudego za kołnierzyk szaty i wywlókł go z przedziału.
     Zamkną za sobą drzwi i walną Wieprzleja w nos. Potem w brzuch. Znowu w brzuch i w żebra. Potem podciął mu nogi i gdy Ron leżał już na ziemi zaczął kopać go nie zważają c na to w co trafia.
 -Ty. Ruda. Sklątko. Tylnowybuchowa. – mówił przez zaciśnięte zęby
 -Ja się nim zajmę. – powiedział Harry – Sam o tym nie wiedziałem i wierz, że ja też jestem wściekły. – tym razem szepną – Idź zajmij się Hermioną. Proszę.
     Draco bez słowa zostawił Rudego i wrócił do Miony. Zastał ją gdy siedziała w rogu przedziału z nogami podciągniętymi pod brodę. Usiadł koło niej i zaczął jej się przyglądać.
 -Przepraszam. – szepną uspokajającym tonem.
 -Ja. . . ja. . . – spojrzała mu w oczy – chce być w końcu szczęśliwa. Chce poznać kogoś kto będzie mnie wspierał pocieszał i zawsze będzie przy mnie.
 -Znasz mnie. – szepną i przytulił ją mocno.
     Ona wkradła się mu na kolana i mocno go objęła. Siedzieli tak nie wiadomo ile. Harry nie wracał i nie wracał, ale nie myśleli o nim. Hermiona myślała o Draco, a Draco myślał o Hermionie.
 -Miona. –szepną jej do ucha, a ona tylko stęknęła na znak, że słyszy – Jesteśmy już w Hogwarcie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

1 komentarz: