PROLOG
Biegła najszybciej jak mogła. Już brakło
jej tchu, a deszcz który wtedy padał przemoczył jej całe ubranie.
W oddali spostrzegła dworzec Kings Cros.
Wiedziała, że jeżeli się pospieszy zdąży na pociąg, który miał ją zabrać do
Hogwartu. Miała zacząć dziś siódmy rok nauki w tej niezwykłej szkole dla młodych czarodzieji. Nie chciała jednak się spóźnić, ponieważ jako prefekt naczelna i najlepsza uczennica, dałaby zły przykład jej kolegom, koleżankom i całej szkole. Nie chciała też dać satysfakcji swojemu wrogowi numer jeden (nie licząc Voldemorta oczywiście), Draco Malfoy'owi. Ostatnio dużo o nim myślała, co głównie spowodowały jej sny o owym osobniku. W snach, a raczej koszmarach wracały jej przykre wspomnienia związane z bólem zadawanym przez Malfoy'a.
W końcu dobiegła do peronu 9 i 3/4. W ostatniej chwili wepchnęła kufer do pociągu i zadowolona z tego, że jej się udało, zaczęła rozglądać się za przedziałem, w którym mogła by znaleźć Harr'ego i Rona.
Szła powoli między przedziałami. Nagle poczuła lekkie szarpnięcie z tyłu. Odwróciła się, ale nikogo nie było. Pociągnęła do siebie kufer lecz ten, ani drgną.
-Cholera, dlaczego ja musze mieć takiego pecha. Boże, już gorzej być nie może. Fuck, ty pierdolony kufrze. Co, zachciało się pieprzyć mi życie? Gratuluje pomysłu. . . - Hermiona zaczęła kopać w kufer z całej siły, gdy zorientowała się, że ktoś ją obserwuje.
Powoli skierowała swój wzrok w kierunku
owego człowieka, którym okazał się nie kto inny jak. . .
. . .
tam tara ra, Draco Malfoy. Stał oparty o drzwi jednego z przedziałów z
kpiącym uśmiechem. Tylko co on tam robił?
-Uspokoiłaś się?-zapytał łagodnie, ZA łagodnie.
-A co cię to? Nazwij mnie szlamą i idź się
gdzieś utop, proszę.-powiedziała z nutką ironii w głosie.
-Nie mam zamiaru CIEBIE
obrażać.-zaakcentował, co nie wiadomo czemu sprawiło, że po ciele Hermiony
przeszedł lekki dreszcz. Przyjemny dreszcz.
-Ammm. . .
-Daj pomogę Ci z tym kufrem. Ok, podnosimy na
3. 1. . . 2. . . i 3.
--
-Harry, Ron!!!-krzyknęła dziewczyna, puściła
kufer zapominając o stojącym w korytarzu Malfoy'u i rzuciła się w objęcia swych
przyjaciół.
-Ałłł. . . -zasyczał jakby wąż z korytarza.
-Sorki, zupełnie zapomniałam. . . pomóż mi
proszę z tym kufrem.
-A co robię? Ahhh. . . dobra nie chce mi się
tu sterczeć cały dzień, więc do roboty.
Harry i Ron stali jak słupy soli z głupimi
minami i patrzyli jak były śmierciożerca pomaga ich przyjaciółce, którą kiedyś
mieszał z błotem przy każdej okazji.
-I gotowe - powiedział uradowany Malfoy-To ja
już pójdę, bo widzę, że nie za dobrze wpływa moja obecność na Wiewióra i
Chłopca, który przeżył, żeby robić z siebie debila.
-Jeżeli chcesz możesz zostać. . . -zaczęła
Hermiona
-Po moim trupie. Dziękujemy za pomoc, jesteśmy
ci niezmiernie wdzięczni, a teraz won stąd, śmierciożerco.-powiedział z jadem w
głosie Ron
-Ronald, wojna się skończyła. Voldemort nie
żyje, a Draco nie jest już śmierciożercą.-broniła go Hermiona
-Tak? Przeszliście już na ty? Chcę ci
przypomnieć, że jeszcze nie całe 3 miesiące temu był dla ciebie wyliniałą
fretką, mordercą.
Draco wyszedł z przedziału i ruszył
szybkim krokiem bez żadnego celu, a może miał swój własny cel? Brązowooka
spojrzała tylko ze zgorszeniem na Rona i także wyszła. Rozejrzała się i w
ostatniej sekundzie spostrzegła platynową grzywkę znikającą za drzwiami. Szybko
pobiegła w tamtym kierunku.
Harry usiadł z obojętną miną co nie za
bardzo spodobało się Ronowi.
-A Tobie to nie przeszkadza? Co? I jeszcze go
bronisz. . . Naprawdę chcesz, żeby
Hermiona włóczyła się z tym mordercą?-naskoczył na Harrego
-Nie, nie chce, ale. . . - zaczął się bronić
-Tak? To czemu jej na to pozwalasz? - nie dał
dojść do słowa swojemu przyjacielowi.
-Zrozum!- krzykną na niego Harry i wstał - Ona
jest dorosła. Może robić co chce, z kim chce i kiedy chce, a nam nic do tego. A
teraz siadaj zanim znów wszystko spieprzysz! - krzykną i siłą zaciągną
Weasley'a na siedzenie.
--
-Czego chcesz?!-warkną ostro wkurzony.
-Przeprosić za zachowanie Rona. Nie wiem co w
niego wstąpiło. - spojrzała w jego oczy i totalnie ją zatkało.
Widziała
w jego tęczówkach masę uczuć. Ból, żal, cierpienie, smutek i . . . miłość?
-Nie ma o czym gadać. Jak ktoś ma tu
przepraszać . . . to ja. - odezwał się cicho – Ja, przepraszam. Bardzo
przepraszam za to co Ci zrobiłem.
-A co takiego, według Ciebie mi
zrobiłeś?-zapytała wciąż patrząc mu głęboko w oczy. Nawet nie zauważyła gdy ONA
SAMA zaczęła się do niego przybliżać.
-Raniłem Cię przez te wszystkie lata.
Zniszczyłem Ci psychikę. Moja ciotka też nie była lepsza, ale to ja bezczelnie
gapiłem się jak cierpisz. Jak zwijasz się z bólu. Uwierz. . . ja . . . już
wtedy, byłem inny. Jednak nic nie mogłem zrobić. Gdybym się chociaż zająkną to
. . . zabili, by Cię na moich oczach. Wolno, tak żebyś jak najbardziej
cierpiała. Tak żebym i ja cierpiał. . . –zawahał się. Przez ten cały czas wzrok
miał wbity w ziemię, ale teraz spojrzał jej głęboko w oczy - Wybaczysz mi?
-Ja. . . - Hermiona miała już łzy w oczach -
Nie. . . nie wiem czy będę umiała. . . Ci zaufać. - jedna łza spłynęła po jej
policzku - Musisz mi udowodnić, że mówisz prawdę. Ale wiec, że z całej siły
pragnę Ci zaufać. - zatopiła się w jego stalowych tęczówkach.
-Czyli. . . - otarł łzę spływającą z jej
policzka - chcesz żebym spełniał twoje prośby? - uśmiechną się lekko
-Nie. - zaśmiała się cichutko - Wiesz o co mi
chodzi. No chyba, że sam byś chciał. - uśmiechnęła się już wyraźniej
-Więc co mam uczynić najpierw, o Pani? -
zapytał i ukłonił się teatralnie
-Mówić do mnie Hermiona, Herm lub Miona. . .
chociaż o Pani też mi się podoba - zaśmiali się o boje - A teraz, mnie
przytulić.
Chłopak bez zawahania przytulił ją do
siebie mocno. Nie wiedzieli ile tak stali, ale było im tak dobrze. Nie wiedzieć
czemu, Hermiona czuła się bezpiecznie w jego ramionach.
-A teraz, - odsunęła się od niego - choć ze
mną do przedziału i nie walcz z Ronem. Możesz mu trochę po dogryzać, ale bez
przesady. Jasne? - spojrzała na niego mrużąc oczy jakby chciał się doszukać
jakiegoś ruchu, który wskazywałby na to, że kłamie.
-Jak słońce. - uśmiechną się do niej i razem
powędrowali do przedziału przyjaciół Miony.
--
Do środka weszła Hermiona, a za nią Draco.
Ta pierwsza nie spojrzała na nikogo tylko usiadła w rogu przedziału i zaczęła
czytać jakąś książkę. Za to ten drugi spojrzał na Rona z pogardą i usiadł
naprzeciwko niej. Gdy tylko to zrobił Hermiona położyła swoje nogi na jego
kolanach traktując je w ten sposób jak podpórkę.
-Nie za wygodnie Ci? – zapytał podnosząc brwi
do góry.
-Nie. – odpowiedziała krótko – Zważywszy
jeszcze na to, że masz kościste kolana to w ogóle mi nie wygodnie.
-Ja Ci zaraz pokaże wygodnie, księżniczko. –
szepną po czym zaczął łaskotać ją w stopy. Hermiona ze zdziwienia aż spadła ze
swojego siedzenia na podłogę. Niestety Draco nie miał już dostępu do jej małych
stópek.
-Jaja sobie robisz?! – warknęła miotając w
niego pioruny
-Oj już się niezłość. – powiedział i zrobił
tak słodką minkę, że Hermiona nie była w stanie dłużej się na niego gniewać.
Harry i Ron patrzyli na to w osłupieniu.
Harry nic nie mówił, bo nie wiedział nawet co miałby powiedzieć, a Rudy się nie
odzywał, bo próbował pozbierać resztki swojej szczęki z podłogi. W tym czasie
Hermiona z powrotem usiadła na swoim miejscu i zajęła się lekturą.
-Miona? – odezwał się po 15 min. Draco przez
co szczęka Weasley’a znów spotkała się z ich naprawdę „CZYSTĄ” podłogą
-Co jest? – zapytała nie zabierając wzroku z
lektury
-Nudzi mi się. – powiedział głosem małego dziecka
– Pobaw się ze mną.
-Chyba śnisz, że będę się z tobą „BAWIĆ”. –
prychnęła
-W sumie to tak, ale ja nie o tym. Chodzi mi o
normalną zabawę. Nie moja wina, że tobie tylko jedno w głowie. – uśmiechną się
zalotnie.
-Mi jedno w głowie? – spojrzała prosto w jego
oczy - To ty tu jesteś erotomanem.
-Jak zwykle wszystko na mnie. – oburzył się z
miną obrażonego dziecka (czyt. Jego szczęka poszła lekko do przodu, broda
dotykała jego torsu, a wzrok [nienawistny, ale nie naprawdę ;)] skierował na
Hermione).
-Fajno, a teraz wybacz, ale powrócę do swej
lektury. – znów powróciła do czytania
-O nie! Masz się ze mną pobawić. – powiedział
po czym zręcznie wyrwał jej książkę i schował za siebie tak, by nie miała do
niej dostępu.
-Oddawaj! – wrzasnęła
-Nie oddam.
-Oddaj.
-Nie.
-No oddaj.
-Nie, nie oddam choćbyś nie wiem co zrobiła. –
to natychmiast podziałało na Hermione.
Usiadła koło Dracona i zaczęła bawić się
jednym z kosmyków jego włosów. Przez chwilę na twarzy ślizgona można było
ujrzeć dezorientacje, lecz zaraz potem diabelski uśmieszek zagościł na jego
[pięknej – dop. A.] buźce.
-Draco. . . – szeptała mu do ucha gryfonka –
Draco proszę. Dracze. . . oddaj mi moją książkę. . . proszę. . .
-Nie masz na co liczyć skarbie – powiedział
obracając się w jej strone tak, że ich usta dzieliło dosłownie 5 milimetrów.
Hermiona spojrzała na niego nienawistnie,
odsunęła się i usiadła na swoim miejscu.
-To w co chciałeś się bawić? – zapytała
zrezygnowana
-Wiesz ta wcześniejsza zabawa bardzo mi się
spodobała, ale jak wolisz to znam jeszcze grę w której brać udział mogą Weasley
i Potter. – spojrzał po wszystkich każdy machną głową na znak zgody – A więc to
jak gra w butelkę, ale zadajemy sobie tylko pytania, bo bez obrazy nie mam dziś
ochoty na lizanko z Potterem tu spojrzał na złotego chłopca
-Nie martw się Malfoy, ja też nie mam nic
przeciwko, by pominąć tę część zabawy. – oboje się zaśmiali. – To co zaczynamy?
Pierwszy oczywiście kręcił Draco i wypadło
na Pottera.
-Czy całowałeś kiedyś faceta? – zapytał
szczerząc się do niego
-Yyy. . . ja. . . no dobra niech Ci będzie.
Tak. – przyznał się zielonooki.
-Co? Naprawdę? Z kim? – wybuchła Hermiona
-O ile się nie myle, to miało być jedno
pytanie i to zadane przez Malfoy’a – warkną złoty chłopiec
-No już spokojnie. . . Kręcisz Potuś –
powiedział Draco. Tym razem wypadło na Mione
-Hm . . . pytanie dla Miony – zaczął
zastanawiać się Potter – skoro idziemy po całości to . . . jesteś dziewicą?
-Potter. . . – odezwał się tleniony – każdy
wie, że nasza kochana Wszystko wiem i potrafię jest dziewicą.
-Nie. – szepnęła Hermiona ze wzrokiem wbitym w
ziemie
-Co nie? – zapytał zdezorientowany Draco
-Nie jestem dziewicą. – spojrzała najpierw na
Rona, a potem na Dracona, który od razu pochwycił o co jej chodziło. Aż się w
nim zagotowało, że to Rudy odebrał jej dziewictwo.
-- UMYSŁ
DRACONA –
Co? Jak ten skurwiel się do niej dobrał?
Przecież. . . przecież to nie możliwę. To ja
kocham Hermione i to ja miałem ją rozdziewiczyć. Zabije tego Rudego dupka. Już
on mnie popamięta. . .
--
WRACAJMY DO GRY –
-Wiecie co? Nudna ta gra. Ja spadam. –
powiedział Weasley po czym wstał – Wiedziałem, że ze śmierciożercą nie będzie
dobrej zabawy
-Wieprzlej zostajesz. – warkną Draco –
Dlaczego chciałaś stracić dziewictwo? – spojrzał na Hermione, która miała już
łzy w oczach.
-Ja. . . ja. . . nie. . . chciałam. –
rozpłakała się.
-Idziesz ze mną Weasley. – warkną Draco –
zaczął kierować się w stronę drzwi
-Ta? A kto mnie zmusi? – odpyskował Ron
- Ja cię zmuszę. – powiedział Draco po czym
złapał Rudego za kołnierzyk szaty i wywlókł go z przedziału.
Zamkną za sobą drzwi i walną Wieprzleja w
nos. Potem w brzuch. Znowu w brzuch i w żebra. Potem podciął mu nogi i gdy Ron
leżał już na ziemi zaczął kopać go nie zważają c na to w co trafia.
-Ty. Ruda. Sklątko. Tylnowybuchowa. – mówił
przez zaciśnięte zęby
-Ja się nim zajmę. – powiedział Harry – Sam o
tym nie wiedziałem i wierz, że ja też jestem wściekły. – tym razem szepną – Idź
zajmij się Hermioną. Proszę.
Draco bez słowa zostawił Rudego i wrócił
do Miony. Zastał ją gdy siedziała w rogu przedziału z nogami podciągniętymi pod
brodę. Usiadł koło niej i zaczął jej się przyglądać.
-Przepraszam. – szepną uspokajającym tonem.
-Ja. . . ja. . . – spojrzała mu w oczy – chce
być w końcu szczęśliwa. Chce poznać kogoś kto będzie mnie wspierał pocieszał i
zawsze będzie przy mnie.
-Znasz mnie. – szepną i przytulił ją mocno.
Ona wkradła się mu na kolana i mocno go
objęła. Siedzieli tak nie wiadomo ile. Harry nie wracał i nie wracał, ale nie
myśleli o nim. Hermiona myślała o Draco, a Draco myślał o Hermionie.
-Miona. –szepną jej do ucha, a ona tylko
stęknęła na znak, że słyszy – Jesteśmy już w Hogwarcie.
Ładnie. Podoba mnie się ;)
OdpowiedzUsuńDramionella♥