16 listopada 2013

Rozdział 1

Łapajcie 1 rozdział :)



   ROZDZIAŁ 1

 -Witam wszystkich bardzo serdecznie! Uczniów jak i nauczycieli. – odezwał się Dumbledor – Pierwszoroczni zostali przedzieleni do swoich domów ale to jeszcze nie koniec. Przyjechało do nas dwóch uczniów z 7 klasy. Uczyli się oni wcześniej we Francji, w szkole Beauxbatons. Zapraszam na sale Ethana Vicli (czyt. ejtana wisli) i Alicie (czyt.Alisje) Malfoy. – dwoje uczniów weszło do Sali.

     Chłopak był wysoki i cóż, przystojny. Miał brązowe włosy i czarne oczy. Był umięśniony. Bardzo umięśniony. Wszystkie dziewczyny patrzyły na niego jak na obrazek i wzdychały. Wszystkie oprócz jednej. Hermiona Granger zapatrzyła się na pewnego ślizgona, o platynowych włosach, który z irytacją patrzył na dziewczynę idącą za przystojniakiem. No właśnie, dziewczyna. Ona także była bardzo ładna. Miała długie, tlenione włosy i szare oczy. Była zgrabna. Duży biust, ale nie za duży, płaski brzuch i długie nogi.

 -Dobrze. – powiedział dyrektor gdy owe osoby do niego podeszły (Alicia i Ethan). – Teraz usiądźcie kolejno na stołku, a tiara was przydzieli. – uśmiechną się do nich.

     Pierwsza usiadła dziewczyna i niemal natychmiast wszyscy zebrani usłyszeli:

 -SLITHERIN!!!

     A gdy usiadł chłopak to:

 -SLITHERIN!!!

     Stół ślizgonów, aż wrzał. Wszyscy wrzeszczeli z uciechy oprócz, Dracona. On nadal gapił się na dziewczynę.

 -Dobra powiem jeszcze tylko chociaż wiem, że już nie słuchacie – powiedział, a cała sala się zaśmiała. – A jednak słuchacie. Chciałem wam przedstawić nowego nauczyciela OPCM. Oklaski dla. . . Lucjusza Malfoya. – powiedział Dumbledor, a wszyscy zamarli. Nawet Draco spojrzał na stół nauczycielski. To była prawda. Zaraz koło Dumbledora siedział sam Lucjusz Malfoy; ojciec  Dracona; największy śmierciożera i czarnoksiężnik po samym LORDZIE VOLDEMORCIE!!! – A teraz, zajadajcie. – powiedział na koniec i klasną w dłonie. Gdy tylko to zrobił, a na stołach pojawiło się jedzenie, Draco natychmiast wstał i wyszedł z Sali.

Hermiona poczuła, że musi mu jakoś pomóc. Odwdzięczyć się za jego czyn (przeproszenie, pobicie Weasley’a, pocieszenie itp.). Wstała i szybkim krokiem wyszła z Wielkiej Sali. Nie wiedziała, że przyglądał jej się, zresztą bardzo uważnie nowy nauczyciel, którego z pewnością nie polubi. Zauważyła skrawek szaty znikający za drzwiami.

 -Malfoy! Malfoy! – zaczęła wrzeszczeć i wyszła za nim. Szedł w stronę jeziora, więc oczywiście poszła za nim. – Malfoy!

 -Hermiona? Czemu za mną poszłaś? – spytał zdziwiony odwracając się w jej stronę.

 -Chce się tylko dowiedzieć czy z powodu, że jest tu twój ojciec to. . . –zawahała się – Czy twoje przeprosiny są aktualne? Bo wiesz. . . wolałabym żebyś mnie uprzedził przed kolejnym atakiem z twojej strony. No wiesz, te wszystkie szlamy itp. – spojrzała mu w oczy w których było zdziwienie jak i zdenerwowanie.

 -Co ty wygadujesz? Voldemort zginął, a my jesteśmy w szkole. Tu jest Dumbledor, który nie pozwoli cię tkną mojemu ojcu. Ja oczywiście też nie. Więc nie martw się już nigdy Cię nie zranie, a przynajmniej nie z własnej woli. No bo wiesz jak ktoś na mnie rzuci Imperiusa to już nie moja wina. – zaśmiał się i podszedł do niej bliżej. – Wszystko będzie dobrze. A teraz, chciałabyś się przejść?

 -Jestem za, ale twój ojciec. . .

 -Mam go w dupie. W ogóle się nim nie przejmuj. Traktuj go jak zwykłego nauczyciela, który się na Ciebie uwziął. I wiesz. . . chyba Cię nauczę oklumencji. . .

 -Oklumencji to ja się akurat uczyłam na wakacjach. Ale legilimencją nie pogardzę. – uśmiechnęła się cwanie

 -Dobra. Pożyjemy, zobaczymy. A teraz w drogę. – powiedział, złapał ją za rękę i pociągną w strone jeziora.

 -Naprawdę chcesz chodzić ze szlamą za rękę przy twoim ojcu? – zapytała próbując mu się wyrwać.

 -Po pierwsze nie jesteś szlamą, a po drugie kij mu w oko. – odpowiedział siadając i ciągnąc dziewczynę tak by zrobiła to samo.

 -Ta dziewczyna, Alicia. Kim ona jest? – spojrzała na jego twarz. Miał zamknięte oczy, a światło księżyca (bo było już późno) odbijało się od jego buzi. W dwóch słowach wyglądał: zajebiście przystojnie.

 -Ona jest moją siostrą. – odpowiedział.

     Siedzieli dalej w ciszy. Ale przyjemnej ciszy. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Nie potrzebowali słów by się rozumieć.

 -Muszę przyznać, że pasujecie do siebie. – odezwał się jakiś głos. Zerwali się szybko z miejsc i odwrócili. Przed nimi stał nie kto inny jak Lucjusz Malfoy.

 -Co? – wrzasną Draco – Jak to. Pochwalasz to?

 -O tak jak najbardziej. To czy ktoś jest czystej krwi, czy nie, nie jest już ważne. Cieszę się, że znalazłeś kogoś z kim się rozumiesz. – powiedział Lucjusz przez Hermione i Draco totalnie zatkało – Tak szczerze to chciałem Ci powiedzieć żebyś szukał jakiejś narzeczonej, bo ucieszył bym się gdyby w lipcu bądź sierpniu odbyły się jakieś zaślubiny. – uśmiechną się do nich – Ale widzę, że już sobie kogoś znalazłeś. – powiedział patrząc krytycznie na Hermione – I całkiem nieźle wybrałeś. –szepnął do syna w sposób, że Hermiona też to słyszała.

 -Przepraszam bardzo, ale pomylił się pan. – odezwała się w końcu Hermiona – Ja i Draco jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przeprosił mnie, a ja mu wybaczyłam. Nic więcej.

 -A jednak musi pani przyznać, przynajmniej przed samą sobą, że gdyby nie czuła pani nic do mojego syna, to nie wybaczyła by mu pani tak szybko. – uśmiechną się, bo wiedział, że trafił w czuły punkt – Żegnam i do zobaczenia na jutrzejszych lekcja. – powiedział po czym odszedł szybko wciąż dzierżąc uśmiech na twarzy.

     Hermiona stała i nie wiedziała co powiedzieć. To prawda. Ona, Hermiona Granger, szlama była zakochana w Draconie Malfoy’u, śmierciożercy, wrogu szlam. I to od czwartej klasy. Gdy była na balu z okazji turnieju z trójmagicznego, Wiktor poszedł na chwile po jakieś napoje, a gdy odszedł, pojawił się Malfoy, który poprosił ją do tańca. Gdy piosenka się skończyła po prostu odszedł. Znikną gdzieś w Sali balowej go nie było. A Hermiona go szukała. I to ile czasu. Od tamtej pory cierpiała dziesięć razy bardziej. Dlatego tak szybko mu wybaczyła.

 -To prawda? – wyrwał ją z zamyśleń Draco – To co mówił mój ojciec.

 -Nie. Nie wiem o co mu chodziło. Chodźmy już do zamku zimno mi. – powiedziała po czym odwróciła się by odejść, jednak blondyn złapał ją za nadgarstek i odwrócił ją w swoją stronę. Stali blisko siebie. Dzieliło ich z jakieś 5 milimetrów. Hermiona chciała się odsunąć, ale Draco jej na to nie pozwolił. Stali tak patrząc sobie prosto w oczy, a Hermiona ledwo już wyrabiał by się na niego nie rzucić.

 -Czy to prawda? –spytał raz jeszcze, ale w odpowiedzi otrzymał tylko ciszę. – Odpowiesz, albo inaczej sprawdzę. – znów cisza. Musiał poznać prawdę dlatego. . . pocałował ją lekko, ale namiętnie. Hermiona nie mogła już dłużej czekać. Wpiła się w jego usta i całowała zachłannie jakby bała się, że zaraz to straci. Nie myliła się. Draco od razu odsunął się od niej. Spojrzał jej w oczy mokre od łez. – Ja. . . – ale nie dokończył. Najzwyczajniej sobie poszedł. Hermiona myślała, że on jej nie chce. A w rzeczywistości Draco bardzo jej chciał, ale on miał swój własny plan. . .

 

-- 

  NASTĘPNY DZIEŃ

  MIEJSCE AKCJI: WIELKA SALA

  CZAS AKCJI: ŚNIADANIE

 

     Hermiona siedziała w Wielkiej Sali i jadła płatki owsiane z mlekiem. Sala była pełna. Nie było oczywiście Dracona. Hermiona pogodziła się z tym, że znów dla niego będzie szlamą, a w szkole rozpowie, że nawet ona na niego poleciała. Była zła na siebie za swoją słabość, ale cóż musi to jakoś przeżyć.

 -Uwaga wszyscy! – powiedział Dumbledor uciszając w ten sposób uczniów. – Pewna osoba chciała by coś powiedzieć.

     I w tem na sale wszedł Malfoy. Stanął koło dyrektora czyli przed stołem nauczycielskim.

 -Dziękuje dyrektorze. – powiedział po czym zaczął swoją przemowę – Słuchajcie. Pewnie 3 / 4 z was mnie nienawidzi, a 1 / 4 wręcz przeciwnie, ale chciałem wam powiedzieć „PRZEPRASZAM”. Naprawdę żałuje tego co robiłem we wcześniejszych latach. Wstydzę się tego, że byłem śmierciożercą. Jednak nie o to do końca mi chodzi. – zrobił krótką przerwę – Już w 4 klasie zrozumiałem, że moje zachowanie było złe. Chodzi mi tu o mówienie, że mugolaczki i mugolacy są gorsi od czarodziejów czystej krwi. – tu spojrzał na Hermione, która była cała biała – Zrozumiałem to dzięki pewnej osobie w której od tamtego czasu byłe zakochany. Tak. Ja Draco Malfoy zakochałem się. I to w mugolaczce. – spojrzał po wszystkich uczniach – Ale próbowałem stłumić w sobie to uczucie, bo wiedziałem, że jeżeli mój ojciec, albo Voldemort dowiedzieliby się zabiliby ją na moich oczach, a potem zrobili by to samo ze mną. Dlatego ją raniłem. Jedynym sposobem żeby być blisko niej i żeby ona mnie nie nawidziła, było uprzykrzanie jej życia. Ale teraz Voldemorta nie ma. Ale pytanie czy ona mi wybaczy. – znów spojrzał na brunetkę, której łzy spływały po policzkach. Zeskoczył z podwyższenia na którym stał stół nauczycielski i podbiegł do niej. Stanął przed nią i starł kciukiem jej łzy z policzków. – Wybaczysz mi Hermiono?

 -A. . . ale. . . ja już Ci wybaczyłam. Wtedy na balu, gdy poprosiłeś mnie do tańca. W momencie kiedy ujrzałam prawdziwego Dracona, bez żadnej idiotycznej maski. Właśnie wtedy gdy na zawsze schowałam Cię w moim sercu, z którego nigdy, prze nigdy Cię nie wypuszczę. – powiedziała. Draco pocałował ją, a cała sala zawrzała w wiwatach. Oczywiście tylko jedna osoba nie wiwatowała. Ron Weasley wyszedł z Wielkiej Sali.

 -Czyli będziesz moją dziewczyną? – zapytał odrywając się od jej smakowitych ust.

 -Z wielką chęcią. A teraz idź do siebie, bo ludzie się gapią.

 -Niech się gapią. –powiedział do niej po czym krzykną na całą sale – Kto jest najlepszą parą?

 -Draco i Hermiona – wszyscy wrzasnęli

 -Kto?

 -Draco i Hermiona – znowu wszyscy krzyczeli

 -Widzisz? Kochają nas. –zwrócił się znów do Hermiony

 -Tak, a ja jeszcze mogę wszystko odwołać i powiedzieć, że cię nie kocham. – powiedziała Miona patrząc na niego chytrze

 -Oj ty moja mała szantażystko. – powiedział, krótką ją pocałował i poszedł do swojego stołu.

     Wszystkim spodobało się to co odstawił Draco [tia, zwłaszcza Wieprzlejowi ;) – dop. A.]. Hermiona usiadła na swoim miejscu i dokańczała owsiankę. Myślała o dzisiejszych lekcjach. Najpierw 2 godziny eliksirów, potem zaklęcia, transmutacja, przerwa obiadowa i na koniec OPCM. Na szczęście wszystkie zajęcia są ze ślizgonami, więc może OPCM nie będzie takie straszne. Wstała od stołu i skierowała się do lochów. Szła myśląc o tym co wczoraj powiedział im Lucjusz. On coś kombinuje była o tym przekonana. W końcu doszła do pod sale Snape gdzie czekała ją nie miła niespodzianka. Mianowicie Weasley.

 -I co? Znalazłaś sobie kolejnego bogatego chłoptasia? – zakpił

 -A co zazdrościsz? Mnie przynajmniej ktoś chce. – odpyskowała

 -Nie doczekanie. Jesteś zwykłą szlamą. Kolejną zabawką dla Malfoy’a. Zobaczysz. Wszyscy zobaczą. – powiedział z jadem w głosie i odszedł w znanym tylko sobie kierunku.

 -Zobaczę. – szepnęła do siebie Hermiona. Nagle poczuła, że ktoś obejmuje ją w pasie. Po jej ciele przeszedł nie przyjemny dreszcz.

 -Cześć Miona. . . –usłyszała głos Dracona – Tęskniłaś?

 -Nie za bardzo – warknęła i wyrwała się z jego objęć

 -O co Ci znowu chodzi? – zaczął się do niej zbliżać, a ona cofać. W końcu przyparł ją do ściany – To ja Draco. – spojrzała mu w oczy i się przeraziła. Te oczy były puste. Wiedziała, że to nie jest jej Draco.

     Chłopak wpił się w jej usta i zaczął błądzić rękami po jej ciele. Hermiona próbowała się wyrwać, ale bez skutecznie. Był za silny. Wtedy poczuła jak chłopak się od niej, odsuwa? Nie do końca, bo w rzeczywistości został brutalnie odepchnięty przez. . . yyy. . . Dracona Malfoy. COOO??? Hermiona spojrzała na jednego, a potem na drgiego (ten co się do niej dobierał to Draco 1, a ten drugi co ją uratował to Draco 2 ;)).

 -Co tu się dzieje? Co. . . ja. . . tu robie? – zapytała dwójka

 -Nie wiem kim jesteś, ale na pewno nie jesteś mną! – krzykną Draco 1 podnosząc się – Jesteś oszustem!

 -Wcale, że nie. To ty jesteś oszustem! – oburzył się Draco 2 – Hermiono, któremu z nas wierzysz?

     Hermiona nie wiele myśląc podeszła do Draco 2 i spojrzała mu w oczy. Już wiedziała. . .    
 
 
~-~-~
I jak podobało się? Mam nadzieje. . .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz