ROZDZIAŁ 1
-Witam wszystkich bardzo serdecznie! Uczniów
jak i nauczycieli. – odezwał się Dumbledor – Pierwszoroczni zostali
przedzieleni do swoich domów ale to jeszcze nie koniec. Przyjechało do nas
dwóch uczniów z 7 klasy. Uczyli się oni wcześniej we Francji, w szkole Beauxbatons.
Zapraszam na sale Ethana Vicli (czyt. ejtana wisli) i Alicie (czyt.Alisje)
Malfoy. – dwoje uczniów weszło do Sali.
Chłopak był wysoki i cóż, przystojny. Miał brązowe włosy i czarne oczy.
Był umięśniony. Bardzo umięśniony. Wszystkie dziewczyny patrzyły na niego jak
na obrazek i wzdychały. Wszystkie oprócz jednej. Hermiona Granger zapatrzyła
się na pewnego ślizgona, o platynowych włosach, który z irytacją patrzył na
dziewczynę idącą za przystojniakiem. No właśnie, dziewczyna. Ona także była
bardzo ładna. Miała długie, tlenione włosy i szare oczy. Była zgrabna. Duży
biust, ale nie za duży, płaski brzuch i długie nogi.
-Dobrze. – powiedział dyrektor gdy owe osoby
do niego podeszły (Alicia i Ethan). – Teraz usiądźcie kolejno na stołku, a
tiara was przydzieli. – uśmiechną się do nich.
Pierwsza usiadła dziewczyna i niemal natychmiast wszyscy zebrani
usłyszeli:
-SLITHERIN!!!
A gdy usiadł chłopak to:
-SLITHERIN!!!
Stół ślizgonów, aż wrzał. Wszyscy wrzeszczeli z uciechy oprócz, Dracona.
On nadal gapił się na dziewczynę.
-Dobra powiem jeszcze tylko chociaż wiem, że
już nie słuchacie – powiedział, a cała sala się zaśmiała. – A jednak słuchacie.
Chciałem wam przedstawić nowego nauczyciela OPCM. Oklaski dla. . . Lucjusza
Malfoya. – powiedział Dumbledor, a wszyscy zamarli. Nawet Draco spojrzał na
stół nauczycielski. To była prawda. Zaraz koło Dumbledora siedział sam Lucjusz
Malfoy; ojciec Dracona; największy
śmierciożera i czarnoksiężnik po samym LORDZIE VOLDEMORCIE!!! – A teraz,
zajadajcie. – powiedział na koniec i klasną w dłonie. Gdy tylko to zrobił, a na
stołach pojawiło się jedzenie, Draco natychmiast wstał i wyszedł z Sali.
Hermiona poczuła, że musi mu jakoś
pomóc. Odwdzięczyć się za jego czyn (przeproszenie, pobicie Weasley’a,
pocieszenie itp.). Wstała i szybkim krokiem wyszła z Wielkiej Sali. Nie
wiedziała, że przyglądał jej się, zresztą bardzo uważnie nowy nauczyciel, którego
z pewnością nie polubi. Zauważyła skrawek szaty znikający za drzwiami.
-Malfoy! Malfoy! – zaczęła wrzeszczeć i wyszła
za nim. Szedł w stronę jeziora, więc oczywiście poszła za nim. – Malfoy!
-Hermiona? Czemu za mną poszłaś? – spytał
zdziwiony odwracając się w jej stronę.
-Chce się tylko dowiedzieć czy z powodu, że jest
tu twój ojciec to. . . –zawahała się – Czy twoje przeprosiny są aktualne? Bo
wiesz. . . wolałabym żebyś mnie uprzedził przed kolejnym atakiem z twojej
strony. No wiesz, te wszystkie szlamy itp. – spojrzała mu w oczy w których było
zdziwienie jak i zdenerwowanie.
-Co ty wygadujesz? Voldemort zginął, a my
jesteśmy w szkole. Tu jest Dumbledor, który nie pozwoli cię tkną mojemu ojcu.
Ja oczywiście też nie. Więc nie martw się już nigdy Cię nie zranie, a
przynajmniej nie z własnej woli. No bo wiesz jak ktoś na mnie rzuci Imperiusa
to już nie moja wina. – zaśmiał się i podszedł do niej bliżej. – Wszystko
będzie dobrze. A teraz, chciałabyś się przejść?
-Jestem za, ale twój ojciec. . .
-Mam go w dupie. W ogóle się nim nie przejmuj.
Traktuj go jak zwykłego nauczyciela, który się na Ciebie uwziął. I wiesz. . .
chyba Cię nauczę oklumencji. . .
-Oklumencji to ja się akurat uczyłam na
wakacjach. Ale legilimencją nie pogardzę. – uśmiechnęła się cwanie
-Dobra. Pożyjemy, zobaczymy. A teraz w drogę.
– powiedział, złapał ją za rękę i pociągną w strone jeziora.
-Naprawdę chcesz chodzić ze szlamą za rękę
przy twoim ojcu? – zapytała próbując mu się wyrwać.
-Po pierwsze nie jesteś szlamą, a po drugie
kij mu w oko. – odpowiedział siadając i ciągnąc dziewczynę tak by zrobiła to
samo.
-Ta dziewczyna, Alicia. Kim ona jest? –
spojrzała na jego twarz. Miał zamknięte oczy, a światło księżyca (bo było już
późno) odbijało się od jego buzi. W dwóch słowach wyglądał: zajebiście
przystojnie.
-Ona jest moją siostrą. – odpowiedział.
Siedzieli dalej w ciszy. Ale przyjemnej ciszy. Dobrze czuli się w swoim
towarzystwie. Nie potrzebowali słów by się rozumieć.
-Muszę przyznać, że pasujecie do siebie. –
odezwał się jakiś głos. Zerwali się szybko z miejsc i odwrócili. Przed nimi
stał nie kto inny jak Lucjusz Malfoy.
-Co? – wrzasną Draco – Jak to. Pochwalasz to?
-O tak jak najbardziej. To czy ktoś jest
czystej krwi, czy nie, nie jest już ważne. Cieszę się, że znalazłeś kogoś z kim
się rozumiesz. – powiedział Lucjusz przez Hermione i Draco totalnie zatkało –
Tak szczerze to chciałem Ci powiedzieć żebyś szukał jakiejś narzeczonej, bo
ucieszył bym się gdyby w lipcu bądź sierpniu odbyły się jakieś zaślubiny. –
uśmiechną się do nich – Ale widzę, że już sobie kogoś znalazłeś. – powiedział
patrząc krytycznie na Hermione – I całkiem nieźle wybrałeś. –szepnął do syna w
sposób, że Hermiona też to słyszała.
-Przepraszam bardzo, ale pomylił się pan. –
odezwała się w końcu Hermiona – Ja i Draco jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Przeprosił mnie, a ja mu wybaczyłam. Nic więcej.
-A jednak musi pani przyznać, przynajmniej
przed samą sobą, że gdyby nie czuła pani nic do mojego syna, to nie wybaczyła
by mu pani tak szybko. – uśmiechną się, bo wiedział, że trafił w czuły punkt –
Żegnam i do zobaczenia na jutrzejszych lekcja. – powiedział po czym odszedł
szybko wciąż dzierżąc uśmiech na twarzy.
Hermiona stała i nie wiedziała co powiedzieć. To prawda. Ona, Hermiona
Granger, szlama była zakochana w Draconie Malfoy’u, śmierciożercy, wrogu szlam.
I to od czwartej klasy. Gdy była na balu z okazji turnieju z trójmagicznego,
Wiktor poszedł na chwile po jakieś napoje, a gdy odszedł, pojawił się Malfoy,
który poprosił ją do tańca. Gdy piosenka się skończyła po prostu odszedł.
Znikną gdzieś w Sali balowej go nie było. A Hermiona go szukała. I to ile
czasu. Od tamtej pory cierpiała dziesięć razy bardziej. Dlatego tak szybko mu
wybaczyła.
-To prawda? – wyrwał ją z zamyśleń Draco – To
co mówił mój ojciec.
-Nie. Nie wiem o co mu chodziło. Chodźmy już
do zamku zimno mi. – powiedziała po czym odwróciła się by odejść, jednak
blondyn złapał ją za nadgarstek i odwrócił ją w swoją stronę. Stali blisko
siebie. Dzieliło ich z jakieś 5 milimetrów. Hermiona chciała się odsunąć, ale
Draco jej na to nie pozwolił. Stali tak patrząc sobie prosto w oczy, a Hermiona
ledwo już wyrabiał by się na niego nie rzucić.
-Czy to prawda? –spytał raz jeszcze, ale w
odpowiedzi otrzymał tylko ciszę. – Odpowiesz, albo inaczej sprawdzę. – znów
cisza. Musiał poznać prawdę dlatego. . . pocałował ją lekko, ale namiętnie.
Hermiona nie mogła już dłużej czekać. Wpiła się w jego usta i całowała
zachłannie jakby bała się, że zaraz to straci. Nie myliła się. Draco od razu
odsunął się od niej. Spojrzał jej w oczy mokre od łez. – Ja. . . – ale nie
dokończył. Najzwyczajniej sobie poszedł. Hermiona myślała, że on jej nie chce.
A w rzeczywistości Draco bardzo jej chciał, ale on miał swój własny plan. . .
--
NASTĘPNY DZIEŃ
MIEJSCE AKCJI: WIELKA SALA
CZAS AKCJI: ŚNIADANIE
Hermiona siedziała w Wielkiej Sali i jadła płatki owsiane z mlekiem.
Sala była pełna. Nie było oczywiście Dracona. Hermiona pogodziła się z tym, że
znów dla niego będzie szlamą, a w szkole rozpowie, że nawet ona na niego
poleciała. Była zła na siebie za swoją słabość, ale cóż musi to jakoś przeżyć.
-Uwaga wszyscy! – powiedział Dumbledor
uciszając w ten sposób uczniów. – Pewna osoba chciała by coś powiedzieć.
I w tem na sale wszedł Malfoy. Stanął koło dyrektora czyli przed stołem
nauczycielskim.
-Dziękuje dyrektorze. – powiedział po czym
zaczął swoją przemowę – Słuchajcie. Pewnie 3 / 4 z was mnie nienawidzi, a 1 / 4
wręcz przeciwnie, ale chciałem wam powiedzieć „PRZEPRASZAM”. Naprawdę żałuje tego
co robiłem we wcześniejszych latach. Wstydzę się tego, że byłem śmierciożercą.
Jednak nie o to do końca mi chodzi. – zrobił krótką przerwę – Już w 4 klasie
zrozumiałem, że moje zachowanie było złe. Chodzi mi tu o mówienie, że
mugolaczki i mugolacy są gorsi od czarodziejów czystej krwi. – tu spojrzał na
Hermione, która była cała biała – Zrozumiałem to dzięki pewnej osobie w której
od tamtego czasu byłe zakochany. Tak. Ja Draco Malfoy zakochałem się. I to w
mugolaczce. – spojrzał po wszystkich uczniach – Ale próbowałem stłumić w sobie
to uczucie, bo wiedziałem, że jeżeli mój ojciec, albo Voldemort dowiedzieliby
się zabiliby ją na moich oczach, a potem zrobili by to samo ze mną. Dlatego ją
raniłem. Jedynym sposobem żeby być blisko niej i żeby ona mnie nie nawidziła,
było uprzykrzanie jej życia. Ale teraz Voldemorta nie ma. Ale pytanie czy ona
mi wybaczy. – znów spojrzał na brunetkę, której łzy spływały po policzkach.
Zeskoczył z podwyższenia na którym stał stół nauczycielski i podbiegł do niej.
Stanął przed nią i starł kciukiem jej łzy z policzków. – Wybaczysz mi Hermiono?
-A. . . ale. . . ja już Ci wybaczyłam. Wtedy
na balu, gdy poprosiłeś mnie do tańca. W momencie kiedy ujrzałam prawdziwego
Dracona, bez żadnej idiotycznej maski. Właśnie wtedy gdy na zawsze schowałam
Cię w moim sercu, z którego nigdy, prze nigdy Cię nie wypuszczę. – powiedziała.
Draco pocałował ją, a cała sala zawrzała w wiwatach. Oczywiście tylko jedna
osoba nie wiwatowała. Ron Weasley wyszedł z Wielkiej Sali.
-Czyli będziesz moją dziewczyną? – zapytał
odrywając się od jej smakowitych ust.
-Z wielką chęcią. A teraz idź do siebie, bo
ludzie się gapią.
-Niech się gapią. –powiedział do niej po czym
krzykną na całą sale – Kto jest najlepszą parą?
-Draco i Hermiona – wszyscy wrzasnęli
-Kto?
-Draco i Hermiona – znowu wszyscy krzyczeli
-Widzisz? Kochają nas. –zwrócił się znów do
Hermiony
-Tak, a ja jeszcze mogę wszystko odwołać i
powiedzieć, że cię nie kocham. – powiedziała Miona patrząc na niego chytrze
-Oj ty moja mała szantażystko. – powiedział,
krótką ją pocałował i poszedł do swojego stołu.
Wszystkim spodobało się to co odstawił Draco [tia, zwłaszcza
Wieprzlejowi ;) – dop. A.]. Hermiona usiadła na swoim miejscu i dokańczała
owsiankę. Myślała o dzisiejszych lekcjach. Najpierw 2 godziny eliksirów, potem
zaklęcia, transmutacja, przerwa obiadowa i na koniec OPCM. Na szczęście
wszystkie zajęcia są ze ślizgonami, więc może OPCM nie będzie takie straszne.
Wstała od stołu i skierowała się do lochów. Szła myśląc o tym co wczoraj
powiedział im Lucjusz. On coś kombinuje była o tym przekonana. W końcu doszła
do pod sale Snape gdzie czekała ją nie miła niespodzianka. Mianowicie Weasley.
-I co? Znalazłaś sobie kolejnego bogatego
chłoptasia? – zakpił
-A co zazdrościsz? Mnie przynajmniej ktoś chce.
– odpyskowała
-Nie doczekanie. Jesteś zwykłą szlamą. Kolejną
zabawką dla Malfoy’a. Zobaczysz. Wszyscy zobaczą. – powiedział z jadem w głosie
i odszedł w znanym tylko sobie kierunku.
-Zobaczę. – szepnęła do siebie Hermiona. Nagle
poczuła, że ktoś obejmuje ją w pasie. Po jej ciele przeszedł nie przyjemny
dreszcz.
-Cześć Miona. . . –usłyszała głos Dracona –
Tęskniłaś?
-Nie za bardzo – warknęła i wyrwała się z jego
objęć
-O co Ci znowu chodzi? – zaczął się do niej
zbliżać, a ona cofać. W końcu przyparł ją do ściany – To ja Draco. – spojrzała
mu w oczy i się przeraziła. Te oczy były puste. Wiedziała, że to nie jest jej
Draco.
Chłopak wpił się w jej usta i zaczął błądzić rękami po jej ciele.
Hermiona próbowała się wyrwać, ale bez skutecznie. Był za silny. Wtedy poczuła
jak chłopak się od niej, odsuwa? Nie do końca, bo w rzeczywistości został
brutalnie odepchnięty przez. . . yyy. . . Dracona Malfoy. COOO??? Hermiona
spojrzała na jednego, a potem na drgiego (ten co się do niej dobierał to Draco
1, a ten drugi co ją uratował to Draco 2 ;)).
-Co tu się dzieje? Co. . . ja. . . tu robie? –
zapytała dwójka
-Nie wiem kim jesteś, ale na pewno nie jesteś
mną! – krzykną Draco 1 podnosząc się – Jesteś oszustem!
-Wcale, że nie. To ty jesteś oszustem! –
oburzył się Draco 2 – Hermiono, któremu z nas wierzysz?
Hermiona nie wiele myśląc podeszła do Draco 2 i spojrzała mu w oczy. Już
wiedziała. . .
~-~-~
I jak podobało się? Mam nadzieje. . .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz